Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Matek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Z kimś

Dystans całkowity:4869.77 km (w terenie 559.00 km; 11.48%)
Czas w ruchu:239:57
Średnia prędkość:20.29 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:56.63 km i 2h 47m
Więcej statystyk
  • DST 28.66km
  • Czas 01:17
  • VAVG 22.33km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ósemka

Piątek, 2 lipca 2010 · dodano: 09.07.2010 | Komentarze 0

Ponownie trasa z tego wpisu. Tytuł relacji nawiązuje do powstałej ósemki z trasy patrząc na mapę.

Poza tym mogę się pochwalić tym, że oddałem rower do serwisu aby wycentrowali mi tylne koło i zobaczyli na przerzutkę przy nim, bo za nic nie mogę jej ustawić, jednak w tej kwestii wiele nie pomogli. Jednak zmierzam do tego, że chwilę przed trasą odebrałem bike'a i już na pierwszej przejażdżce ochrzciłem go wywrotką z przelotem nad kierownicą. Wybrałem się z Łukaszem i zjeżdżając z Płazy pani jadąca z nad przeciwka samochodem zatrzymała go aby zapytać o drogę, a ja nie zauważyłem, że szybko tracił prędkość... spostrzegłem to w ostatniej chwili i naciskając wszelkie możliwe hamulce zacząłem gwałtownie hamować co skończyło się małą glebą, całe szczęście, że wleciałem w jakąś ziemię/trawę, a nie asfalt. Po chwili z nosem w trawie krzyczę "Kur*a mać" i spanikowana pani pytała zza kierownicy po kilka razy czy nic się nie stało jednocześnie przepraszając.
Skończyło się na kilku obdarciach, obiciach, brudnych kolanach i łokciach oraz lekko twarzy.


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 111.92km
  • Teren 18.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 19.75km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kocierz, Leskowiec - czyli kolejna setka

Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 29.06.2010 | Komentarze 1

Po ostatniej pszczyńskiej wycieczce dogadaliśmy się, że kolejna to Kocierz + Leskowiec. I tak robimy.
Ok. 9 rano w niedzielę, dnia 27 miesiąca czerwca roku 2010 wyruszamy w stronę Wygiełzowa, Babic, Podolsza, gdzie robimy krótki postój celu zaopatrzenia się w paliwo. No i tutaj rozpoczynają się kłopoty. Okazuje się, że zapomniałem portfela, więc i pieniędzy też nie mam, jedynie jakieś drobne schowane na czarną godzinę w rowerze. Łukasz też dużo nie zabrał, więc pożyczyłem tylko 10zł, ale udało mi się na nich objechać trasę mimo sporej niewydajności mojego organizmu.

Do wody wrzucam jakąś multiwitaminę w formie musującego dropsa :), zostawiam niedomknięty bidon i idę do sklepu. Niestety takie posunięcie okazuje się sporym błędem. Zapomniałem o tym i dopiero tory przed Zatorem mnie uświadomiły. Zatyczka spadła na jezdnię i niestety jakiś samochód akurat musiał po niej się przewieźć. Upiłem trochę wody i zatkałem, aby reszta się nie wylewała.

W tym samym czasie przede mną Łukaszowi wypadły pieniądze, których znalezienie chwilkę zajęło.

Kolejny przystanek w Andrychowie pod Kauflandem. Nogi zaczynam odczuwać coraz bardziej i coraz częściej nasuwa mi się myśl, że jednak nie dam rady.

Pod Kocierz podjeżdżam w równe 20 minut, na zeszłorocznej wycieczce z BikerTrzebinia, czas był lepszy o 40 sekund, jednak wtedy stawałem 2 razy, a w tym roku tylko raz i to przymusowo, ponieważ łańcuch akurat musiał zlecieć i zaklinować się między przednią zębatką, a ramą. Na szczęście sprowadzenie go na dobrą drogę trwało niewiele.

Chwilę odpoczynku i ruszamy w teren. Z początku wydaje się ciężko, ale to uczucie mija w biegiem czasu. Na szlaku wystarczająco sucho, jednak bywały również mokre momenty w formie błota i dłuugich kałuż. Droga kamienista, szczególnie podjazdy, które dawały w ten sposób w tyłek. Jeden głupi ruch i stawało się w miejscu, z którego niekoniecznie można było ruszyć dalej i niekiedy zachodziła konieczność podprowadzenia.

Prócz podjazdów było również mnóstwo fajnych i technicznych zjazdów. Cały czas jechaliśmy czerwonym szlakiem, jedynie na chwilę odbijając na jeden z punktów widokowych. Po dotarciu na Leskowiec zrobiliśmy chwilę odpoczynku, po czym udaliśmy sie na dalszą jego część do schroniska, które znajdowało się ciut dalej i niżej.

Ze schroniska udajemy się już w kierunku Andrychowa, wcześniej jadąc odcinkami szlaków, a więc drogą, którą zapamiętałem z zeszłorocznej wycieczki. Przed asfaltem czekał nas odcinek na czarnym szlaku, który był dość wymagający. Na tym zjeździe stawałem ok. 2-3 razy, aby dać odetchnąć nadgarstkom. Ludzie byli zaskoczeni i trochę przerażeni widząc kogoś zjeżdżającego na rowerze.

No cóż, to tyle, bo wróciliśmy już tą samą drogą z Andrychowa. Z powrotem brak sił dał się trochę bardziej we znaki, lecz bez większych problemów dotarłem do domu.

Pozdrawiam rowerzystów spotkanych na trasie i Ciebie 'ktosiu', który to czytasz :)

Się rozpisałem, a teraz zdjęcia:

Ofiara dnia dzisiejszego:



Podjazd... W Wapienniku mam 7%, lecz 4 razy krótszy :)


No to jazda









Ośrodek na Kocierzy






Nawet komar załapał się na sesję




Wisła, most w Podolszu


Kategoria 100-150 km, Z kimś


  • DST 165.30km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:58
  • VAVG 23.73km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pszczyna, wokół jeziora goczałkowickiego oraz 3 kilometrowa zapora

Środa, 23 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 2

W końcu pierwsza, upragniona setka w tym roku. Co prawda pierwotnie miało być lekko ponad 100km, ok. 110-130. Jednak ostatecznie wyszło aż 165km. Średnia jak dla mnie dość dobra, tym bardziej, że nie wyłączałem licznika podczas powolnej jazdy po parku i wiatr też przeszkadzał od czasu do czasu, ale to tylko głównie na prostych.

Tradycyjnie już, wybrałem się z Łukaszem.
Wyjechaliśmy o 9:30 zmierzając przez Chrzanów i Libiąż do Oświęcimia, tutaj poszedłem do punktu informacji turystycznej po mapki i przewodniki, jednak nic konkretnego na dzisiaj nie dostałem, a z niektórych musiałem zrezygnować. Zresztą rzadko mają coś nowego.

Stamtąd udajemy się prosto do Pszczyny. Chwila odpoczynku na rynku, później do parku przy zamku porobić trochę zdjęć i pooglądać. Następnie pizza, a także uzgodnienie dalszej części podróży i przed wyjazdem ponownie do parku.

Byliśmy również przy żubrach, ale do środka nie wchodziliśmy.

Jedziemy więc uzgodnioną trasą naokoło jeziora goczałkowickiego. Trasa jedynie w połowie widokowa.
Ciekawą miejscowością przez którą jechaliśmy jest Chybia, gdzie większość ludzi porusza się na rowerach i pod prawie każdym sklepem stoi jeden albo więcej stojaków na rowery, których wokół było pełno. Taka polska Holandia.

Trochę błądziliśmy przed zaporą, ale w końcu trafiamy dzięki pani, która sprawiała wrażenie, że sama nie do końca wie gdzie się znajduje :)

Na zaporze przysiadamy na ok. 20 minut, po czym kilka zdjęć i wracamy prawie na czuja do Pszczyny i stamtąd do domu, jednak z powrotem w Libiążu odbijamy na Żarki, potem przez Wygiełzów i niestety na dobitkę ciągniemy pod Płazę.

Na odcinku Żarki-Wygiełzów położyli nową nawierzchnię, więc prócz sporego natężenia ruchu jedzie się całkiem nieźle.

Gdy jechaliśmy do Pszczyny przed Oświęcimiem spotkaliśmy spory korek, który miał ok. 5-8 kilometrów.
Po drodze również mijaliśmy kilka miejscowości o ciekawych nazwach: Miedźna, Góra, Mnich i coś tam jeszcze było :)

A na koniec krótko o samej zaporze:
Budowana przez 5 lat, w latach 1950-1955,
W budowie uczestniczyło ponad 1200 osób pracujących w systemie 3-zmianowym,
powierzchnia: 35 km^2,
Pojemność całkowita: 165,6 hm3,
Długość zapory w koronie: 3 km,
Max wysokość piętrzenia: 14 m

No i kilkanaście, bo 24 sztuki zdjęć:


























Pozdrawiam :)


Kategoria 150-200 km, Z kimś


  • DST 28.86km
  • Czas 01:20
  • VAVG 21.65km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka ósemka. Mała zmiana.

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · dodano: 24.06.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj z Łukaszem wybraliśmy się na małą przejażdżkę. Trasa bardziej górzysta niż zazwyczaj z kilkoma fajnymi podjazdami oraz zjazdami.

Jechaliśmy przez Nieporaz-Regulice-Alwernie-Grojec [tutaj wielkie kółko]-Alwernia-Kawaczała- Kamionka i do domu.

Zmieniłem top bloga, myślę, że jest ciekawszy, kto jeszcze nie widział, a chciałby ujrzeć niech wciśnie skrót Ctrl+F5, spowoduje to odświeżenie pamięci cache przeglądarki i wczytanie nowej wersji grafiki. Z biegiem czasu postaram się zmodyfikować (mam nadzieję na lepsze) cały wygląd bloga, ale to przyszłość :)

Juz wkrótce relacja i zdjęcia z Pszczyny i objazdu wokół Jeziora Goczałkowickiego. Wczoraj właśnie tam byłem.

Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 53.74km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 20.80km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dubie, Dolina Racławki

Czwartek, 17 czerwca 2010 · dodano: 19.06.2010 | Komentarze 2

Dzisiaj wraz z Łukaszem wybraliśmy się w kierunku Dubia, konkretnie chodziło o przejazd kawałkiem szlaku przez dolinę racławki.

Zmierzając do celu przejechaliśmy przez Tenczynek, Krzeszowice, Paczółtkowice następnie wjeżdżając na szlak który zaprowadził nas przez wspomnianą dolinę aż do Dubia. Stamtąd trochę niebieskim szlakiem, a trochę znając drogę, skrótem do Krzeszowic, po czym do Woli Filipowskiej i tam zatrzymujemy się przy sklepie. Kupujemy wodę i pochłaniamy kilka batonów, później do domu przez Puszczę Dulowską.

Podczas przejazdu przez dolinę racławki spotkaliśmy kilka trudności: zalaną boczną ścieżkę, przewalone drzewo - ścieżką można było się prześliznąć bez problemu, jednak rower wymagał przeprowadzenia 2/5 pod wodą :). Dodatkowo podczas przejazdu przez rzekę Łukasz przeleciał przez kierownicę, bo koło utknęło mu w błocie, to samo zrobił w dalszej trasie gdzie zagapił się i nie zauważył, że hamuje i zbyt bardzo przyhamował po czym znów wyrżnął :).

Kilka zdjęć:





Kategoria 50-100 km, Z kimś


  • DST 26.33km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 23.94km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lekko :)

Środa, 16 czerwca 2010 · dodano: 17.06.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj jechało mi się nadzwyczajnie lekko, nie odczuwałem jakoś specjalnie zmęczenia, nawet pomimo podjazdu pod Pogorzyce od strony Zagórza, który jest dość wymagający.

Trasa przebiegała niemal tak samo jak ta. Z tą różnicą, że w drugą stronę i najpierw pojechaliśmy z Łukaszem do Nieporazu, a następnie Bolęcin, Piła Kościelecka, Wapiennik i dopiero Źrebce :).

W Sobotę jeśli nie będzie padać, a słońce trochę poświeci mam zamiar zaliczyć Pszczynę + ewentualnie kółko na około jeziora Goczałowickiego, przynajmniej na zaporę na pewno :)

Pozdrawiam jeżdżących i czytających :)


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 25.08km
  • Czas 01:06
  • VAVG 22.80km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Standardowa pętla

Wtorek, 8 czerwca 2010 · dodano: 09.07.2010 | Komentarze 0

Prawdopodobnie gdzieś po Puszczy Dulowskiej. Wnioskuję z dystansu i czasu jego przebycia oraz wynikłej z tego średniej. Kategoria Zaległe/Zapomniane ponieważ nie pamiętam dokładnej daty, ale z pewnością był to czerwiec i drogą niesprawiedliwego losowania ulokowałem wpis na 8 dzień tego miesiąca :)




  • DST 41.29km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 20.82km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miękinia | Moc czarnego kota :)

Niedziela, 6 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 0

Dzisiaj wybraliśmy się do kamieniołomu w Miękini. Oprócz prażącego słońca w jedną stronę jechało się bardzo fajnie, nawet podjechaliśmy pod zamek w Tenczynku, aby spróbować osiągnąć jak największe prędkości maksymalne. Uzyskałem prędkość 75 km/h :)

Jedziemy dalej, po długim podjeździe pod Mięknie robimy krótką przerwę, kilka zdjęć panoramy, następnie przejażdżka po kamieniołomie i wjeżdżamy na niebieski szlak. Teraz kierując się na drogę w Filipowicach pokonujemy kamienisty zjazd, po czym kawałek asfaltem i szuter. Zjeżdżam i kieruję się w stronę Woli Filipowskiej oglądając się za siebie i zastanawiając czemu Łukasz za mną nie jedzie.
Po ok. 200m zatrzymuje się i czekam chwilę.
Pierwsza myśl to ktoś go wypytuje o drogę, druga wywrócił się i trzecia po której pojawia mi się uśmiech na twarzy to ta, że złapał gumę. Nie ma go jeszcze chwilę, więc nawracam. Po chwili widzę jak wychodzi prowadząc rower...

...czyli dziurawa dętka. Kleimy, a właściwie on klei a ja próbuję naprawić moją pompkę, która akurat odmówiła posłuszeństwa. Niestety nie pomogłem jej za wiele.

Po ok. 30 minutach ruszamy dalej. Przez drogę przebiega czarny kot co zauważam i informuję. Po krótkiej dyskusji na temat wiary/nie wiary w moc czarnego kota znajdujemy się przy drodze 79 prowadzącej na Kraków. Ruszamy w kierunku wjazdu do Puszczy i po ok. 500m moc czarnego kota sprawdza się. Dętka ponownie odmawia posłuszeństwa. Kleimy jeszcze z 2 razy i finalnie prosimy dętkę pana z pobliskiego domu, który również użyczył pompki. Pozdrawiamy. Dziura była na tyle duża, że łatki po prostu rozrywało, nawet dwie na raz nie pomagały :)

Następnym razem na dłuższe trasy:
* wziąć lepszą pompkę
* zabrać chociaż jedną dętkę
* utrzymać równie wesołą atmosferę pomimo niepowodzeń :)

Tylko dwa zdjęcia:


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 30.03km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 21.97km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po okolicy - wody po support, wywrócony TIR

Czwartek, 3 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 0

Nie pamiętam kiedy, lecz wiem którędy :)
Mianowicie: Płaza - Bolęcin - Piła Kościelecka - zalew Chechło - Trzebinia - Młoszowa - Dulowa - Puszcza Dulowska - Nieporaz - Płaza

W Puszczy zaskoczyła nas zalana droga na ok. 10-15m. Przejazd nie mocząc się był małym wyzwaniem, na środku wody było po sam support, a po bokach jeszcze głębiej, więc pedałować przez kilka metrów sie nie dało. Jednak lubię wodę i błoto :)

W Nieporazie przy drodze leżał lekko przewrócony na bok TIR. Był załadowany, jednak nie przewrócił się całkiem do rowu. Pobocze remontowanej drogi widocznie było zbyt miękkie.

Pozdrawiam, Matek


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 70.37km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 18.36km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Kraków-Trzebinia/Młoszowa

Niedziela, 2 maja 2010 · dodano: 04.05.2010 | Komentarze 1

Nareszcie coś dłuższego :)
Wyglądając przez okno ubieram się trochę cieplej i zakładam jakieś gorsze buty, co okazuje się trafną decyzją.

Zabrałem dzisiaj ze sobą młodszego brata. Wyjeżdżamy po 8:00 kierując się na Trzebinię, skąd autobusem, a rowery ciężarówkami mamy dostać się do Krakowa.

Po drodze spotykamy rowerzystę zmierzającego z tym samym kierunku, dopytuję go skąd w tym roku wyjazd, ponieważ zazwyczaj miejscem zbiórki był urząd miasta, jednak dzisiaj jest to plac przy ul. Ochronkowej. Niestety nie znam Trzebini, więc nie miałem pojęcia w którym to miejscu. A w mapę również nie dane było mi zajrzeć :).

Docieramy na miejsce, czekamy na kolejnego tira, ponieważ wszystkie już doładowane. Przyjeżdża, jednak nadal czekamy... nie warto pchać rowerów na początek gdyż w Krakowie trzeba długo na nie czekać, zresztą przy końcu teoretycznie są bezpieczniejsze :).

Szybka rejestracja w autobusie, jeszcze kilka rowerów do środka i jedziemy.
Na miejscu jesteśmy dosyć szybko, a co za tym idzie mamy dużo czasu (ponad 1h) do oficjalnego startu. Niestety cały czas pada deszcz, dlatego nie ma sensu jechać na Kraków, więc kryjemy się pod jednym z 'domków parasolowych' :) Inni uciekają gdzie mogą, część stoi lub jeździ po deszczu, a niektórzy tradycyjnie są już na trasie :).

Trasa jak wiadomo mokra, jeden z odcinków porządnie błotnisty, z pewnością najbardziej dla tych, którzy jadą z samego tyłu.
W pewnym momencie odbijamy na niebieski szlak, który wiedzie terenem. Skracamy również trasę, aczkolwiek warto. Jedziemy Doliną Mnikowską przez rezerwat. Naokoło jurajskie skałki i skały, a w pewnym momencie główny obiekt, czyli Wysoko na skale wąwozu znajduje się kilkumetrowej wysokości obraz Matki Boskiej Skalskiej namalowany przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego.

Chwila przerwy po czym ruszamy dalej. młodszy brat chwyta kryzys przed Tenczynkiem, gdzie na chwilę robimy krótką przerwę, po czym jedziemy już dalej.

Na mecie pełno jedzenia, ponieważ udział wzięło niespełna 400 rowerzystów, jednak organizatorzy przygotowali się na 1000 osób, gdyż w zeszłym roku było nas niemal 800.

Odpoczynek, występy i w końcu losowanie, w którym oczywiście nic nie wygrałem, bo ja nigdy nie mogę na tej imprezie nic wygrać :). Zgarnąłem za to wypaśne mapki, które właściwie kiedyś miałem w planie kupić, bo bardzo je polubiłem, a zniszczyła mi się taka i aż wstyd było ją wyciągać na trasie :)

Relacja z poprzedniej edycji - 2009

Teraz zdjęcia, było strasznie mokro, więc zbyt często nie wyciągałem aparatu, ale kilka fotek zrobiłem:





















Mleczyk, jeden z pierwszych w tym sezonie :)


Kategoria 50-100 km, Z kimś