Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Matek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2009

Dystans całkowity:827.60 km (w terenie 86.00 km; 10.39%)
Czas w ruchu:38:39
Średnia prędkość:21.41 km/h
Maksymalna prędkość:66.40 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:75.24 km i 3h 30m
Więcej statystyk
  • DST 188.42km
  • Teren 2.00km
  • Czas 08:58
  • VAVG 21.01km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bielsko - prawie 3000 kolarzy i rowerzystów. No i rekord dzienny...

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · dodano: 27.04.2009 | Komentarze 1

Czasami mogłoby się wydawać, że jestem szalony, bo przecież kto normalny wstaje wczesnym, chłodnym rankiem bo to by iść pojeździć i wrócić wieczorem do domu. Jednak sezon się zaczął, więc to już powoli norma :)

Tak więc pobudka o 4:30, jeszcze poleżałem 10 minut i poszedłem się umyć, ubrać i coś zjeść. Miałem wyjechać o 5:30, jednak z powodu, że jechałem sam i to 30 minut było zapasem na ewentualną gumę czy usterkę pozwoliłem sobie wyjechać coś ok. 5:50.

Do Bielska miałem dotrzeć planowo na 9:00, a może nawet jeszcze wcześniej, jednak to mi się nie udało...

Pierw kieruje się na Podolsze, tam kilka fotek nad Wisłą. Latem rano jest tam fajna mgła w której drugi koniec mostu bardzo ładnie tonie. Niestety dzisiaj był tam tylko piękny wschód słońca.
Dalej to Zator, drogą w stronę Andrychowa, gdzie w połowie odbijam na Gierałtowice, potem okolicznymi wsiami docieram do rozjazdu. Niestety moja prowizoryczna nawigacja, którą zrobiłem z aparatu nie obejmowała go. Niestety wybieram niewłaściwą drogę :(. Ląduje w Polance, z której jak najszybciej próbuje wydostać się w stronę Kęt. W taki oto sposób znajduje się w okolicach Grojca, a stamtąd jadę już główną drogą. Do Kęt zostało mi sporo, a tu cały czas wieje w twarz, średnia w okolicach 20km/h. Na drodze co jakiś czas pojawiają się nowe miejscowości i drogowskaz informujący, że mam kierować się prosto, prosto, prosto, prosto... Droga nie chce się skończyć, a ja nadal się wlekę.
W końcu dotarłem na rondo. Pojechałem na rynek, tam przerwa na zjedzenie bułki którą sobie rano zrobiłem. Zapytałem przechodzącą panią o najkrótszą drogę. Prowadziła ona przez Wilamowice i była ponoć krótsza o jakieś 2 km od normalnie oznakowanej głównej. Wybieram dłuższą, bo jednak nie mam już czasu na błądzenie.

Do Bielska również się droga się dłuży, nawet przez chwilę zastanawiam się czy aby na pewno jadę w dobrym kierunku. Jednak po jakimś czasie w końcu docieram, potem tylko szybko na Plac Ratuszowy, gdzie przyjechałem w samą porę, bo peleton akurat wyruszał :). Uradowany szukam kogoś znajomego. Dopiero na jego początku znalazłem jednego.

Peleton ciągnął się chyba z ok. 3km na dość szerokiej drodze. Na półmetku w końcu udaje mi się dłużej odpocząć po jakichś 100 km jazdy. Nawet wziąłem udział w żółwiej jeździe, no i wygrałem.

Potem jak zwykle na przodzie peletonu udaję się do mety, warto jeździć na początku, bo potem kolejki stają się nadzwyczaj długie.

Na mecie trochę się wyleżałem na ciepłym asfalcie, pochodziłem i po losowaniu udałem się do domu, ale już nie sam. Namówiłem znajomego aby także jechał.

Z Bielska było najciężej. A potem już do Oświęcimia z wiatrem w plecy na spokojnie jechaliśmy ok. 30-35km/h. Przy odpowiedniej prędkości miałem uczucie jakbym jechał w próżni :). W Oświęcimiu dołącza do nas Wojtek i w trójkę jedziemy do domu.

W Libiążu jednak jednym z trąbiących kierowców, który z nerwów załapał się na środkowy palec okazuje się policjant, który trochę dalej zatrzymał się i wyskoczył z samochodu z tekstem "Panowie mają jakiś problem?" :) Pogaworzył i pojechał, a my również :)

Na dobitkę jak zwykle podjazd pod Płaze. Jeszcze trochę pogonił mnie jakiś pies i coś ok. 9 znalazłem się w domu. Tyłek odczułem naprawdę nieźle, będę musiał zmienić siodełko. Łańcuch również już kwalifikuje się do wymiany, bo przejeździłem na nim chyba przeszło 1500 km.

W ten weekend wyjeździłem łącznie ok. 260km. Pobiłem rekord dzienny, który wcześniej wynosił coś 160 km. Teraz jest to prawie 190. Więc wkrótce trzeba zrobić ponad 200. To tyle zanudzania, a teraz kilka fotek :)


Wisła rankiem:


Jak byłem mniejszy to ten most zawsze mnie interesował. Był taki charakterystyczny


Tak też można jeździć :)


W oddali jeszcze setki uczestników w żółtych koszulkach



Kolejka do michy o której wspominałem we wpisie


MiniBiker...

Jeszcze kilka minut temu była cała zapchana ludźmi i jeszcze sporo osób było na zewnątrz

Oświęcim - jakiś opuszczony dom


A tutaj inny również stary, ale używany


To tyle, pozdrawiam :)




  • DST 67.37km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 21.62km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraków

Sobota, 25 kwietnia 2009 · dodano: 25.04.2009 | Komentarze 0

Z domu wyruszyłem o 8:00 by w Trzebini być już przed 8:30 pod urzędem miasta. Na miejscu było już sporo osób, dwie ciężarówki były załadowane po brzegi rowerami. Niestety trzeba było czekać na kolejne, bo jeszcze sporo osób chciało się zabrać. Jednak zdecydowałem się jak kilka osób wziąć rower ze sobą do autobusu. Tak, więc po chwili ruszamy. W Krakowie zostaje nam tylko trochę czasu, więc pojechaliśmy od razu w trasę na Trzebinie. Wcześniej tylko kilka fotek i po drodze też :) Jazda Doliną Mnikowską jest bardzo przyjemna. Było trochę skałek, ale to jednak nie to co Park Ojcowski.
W Trzebini byłem coś w ok. 2h. Tam zakończenie. Jednak przyjechałem za wczas, bo sporo się tam wysiedziałem, chociaż przynajmniej nie było kolejek po grochówkę :)
Wniosek z tego, że trzeba było pojeździć trochę po Krakowie. Ale i tak zamierzam wybrać się tam latem.

W tym roku trasa była przynajmniej oznaczona, ale i tak sporo osób pojechało tak jak rok wcześniej.
Łącznie było 795 zrowerowanych.







Kopiec


Błonie








Kryspinów






Rzeczka z możliwością wyboru drogi :)








Strażnik




W tle tłumy, a bliżej można sobie było pojeść :P


Kolejka





Kategoria 50-100 km, Z kimś


  • DST 27.07km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 24.61km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejna, nowa krótka trasa

Piątek, 24 kwietnia 2009 · dodano: 24.04.2009 | Komentarze 0

Krótko po 14 przyszedł do mnie Łukasz z propozycją popedałowania nową trasą, którą wczoraj objechał. Umówiliśmy się na 15 :)

Trasa przebiegała przez Nieporaz - Bolęcin - potem kółko w Pile Kościeleckiej - Chrzanów - Źrebce (tutaj też kółko) - Pogorzyce - Płaza

W Źrebcach wpadłem na pomysł aby kiedyś dostać się na teren nieczynnego już zakładu wapienniczego i porobić fotki, aczkolwiek podobno jest tam ochrona :( jednak może kiedyś spróbuje. Zauważyłem też gigantyczny zjazd, na który też wkrótce pokombinuje się dostać, chociaż nie wiem czy będę w stanie tam zjechać. Możliwe, że z daleka nie wydaje się taki stromy.

Jutro jadę do Krakowa, a w niedzielę zamierzam się wybrać do Bielska, bo będzie tam coś ok. 3000 rowerzystów. Także weekend spędze rowerowo, jak dobrze pójdzie to zrobie nawet ponad 200km. A tymczasem zaraz mykam na klasowe ognisko, bo to już ostatnio rok w takim składzie :(.


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 127.38km
  • Teren 5.00km
  • Czas 06:05
  • VAVG 20.94km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tychy, a potem odwiedzić Żubry

Niedziela, 19 kwietnia 2009 · dodano: 20.04.2009 | Komentarze 5

Wycieczka do Tych, na kolejne rozpoczęcie sezonu :) Do Chrzanowa jechałem ze średnią ok. 34km/h. Umówieni pod starym, zdewastowanym szpitalem ruszamy we dwójkę ze znajomym w stronę Libiąża, potem na Chełmek - Chełmek Śląski - Bieruń - Tychy (Paprocany). Tam już spora grupa rowerzystów czeka na odjazd. Spotykamy również pana słynnego z jego własnej roboty poziomego roweru. Rower jak rower, jednak część ramy jest drewniana ("-Korniki panu jej nie zjedzą?").
Spod hotelu Piramida ruszamy w stronę miejscowości Kobiór.
Było kilka konkurencji, podsumowanie i potem do domu. Jednak wcześniej wybraliśmy się zerknąć na żubry, co prawda było ich tylko kilka, jednak chyba pierwszy raz widziałem je żywo, bo do tej pory były mi znane z reklamy pewnego piwa :)
Potem do domu. Załapałem się na ok. 2km na tunel za jednym z kolarzy, aczkolwiek załatwił mnie na dziurach, bo jadąc za nim ich nie widziałem. Pech chciał, że jeszcze kawałek i pojawiła się równa droga, ale wtedy już nie miałem go szans dogonić. Powrót był oczywiście trochę innymi drogami, jednak przejechawszy przez te wszystkie wsie i miasteczka, którymi jechaliśmy aby ominąć drogi główne do domu wracaliśmy także przez Chełmek - Libiąż - Chrzanów.

W Libiążu na 107 kilometrze złapałem gumę przez szkło, które wbiło mi się w oponę. Pierwsza w tym roku i pierwsza na tych oponach.
Czas powrotu troszkę się wydłużył i trochę zmarzłem zanim postanowiłem ubrać bluzkę. Po sklejeniu aż 2 dziur, które były obok siebie na Chrzanów trochę szybszym tempem na rozgrzanie. Momentami jechałem nawet z prędkościami dochodzącymi do 45-50km/h bez żadnych tuneli, na prostej drodze :D.

Za Chrzanowem jak zwykle na dobitke czekał mnie podjazd w wapienniku i do domu :D

Słońce chowające się w trawie... Miało być na końcu, ale dam je tutaj :)


Wyjazd z Chrzanowa - wiadukt, który jeszcze budują


Dom, w którym rzekomo straszy


Zmotoryzowani, nie zdążyłem ująć całego peletonu, ale było ich sporo. Chyba jakiś zlot. Jechali kilkoma grupami.


Rynek w Bieruniu


Bo przecież warto wozić odblaski by być bezpiecznym na drodze :)


Żubr - no to po jednym?


Następnym razem pójdę sobie stamtąd zjechać.

Na koniec strasznie szeroka panorama


Kategoria 100-150 km, Z kimś


  • DST 26.08km
  • Czas 00:57
  • VAVG 27.45km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę szybciej. I bardzo ładny zachód słońca...

Piątek, 17 kwietnia 2009 · dodano: 17.04.2009 | Komentarze 3

Znów standardowe kółko w Puszczy. Dzisiaj jednak bardzo ładnie świeciło słońce, którego promienie wyłaniały się z luk zachmurzonego nieba.

Podczas jazdy lekko pokropiło. Jest coraz więcej muszek, więc warto jeździć w okularach, a wtedy wszystkie się tylko tak fajnie odbijają :)

Aparatu nie wziąłem, lecz oto fotki zrobione już przy domu.
Panorama


Fotka, co prawda jak teraz zerkam na monitorze CRT to wygląda o wiele gorzej jak patrzyłem chwilę wcześniej na LCD :|


Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km


  • DST 123.06km
  • Teren 45.00km
  • Czas 06:14
  • VAVG 19.74km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rabsztyn, Smoleń i Ogrodzieniec, czyli jurajska jazda

Wtorek, 14 kwietnia 2009 · dodano: 15.04.2009 | Komentarze 2

Wraz z Łukaszem wyjechaliśmy ok. 9:00. Pierw kierując się na Trzebinię, gdzie zrobiliśmy pierwszy postój pod żabką po wodę i snickersa. Potem przez Lgotę i Olkusz do Rabsztyna, sporo podjazdów, w dodatku cały czas wiało :|.
Zamek obeszliśmy naokoło z rowerami co w niektórych miejscach przemieniło się we wspinaczkę z rowerem na plecach :). Ponieważ zamek był zamknięty odszukaliśmy idealne miejsce na wejście do środka od tyłu. Trochę krzaków na zostawienie rowerów i dość niski murek, więc skorzystaliśmy. Kilka fotek, filmik, zerknięcie na mapę i jedziemy dalej. Po kilku kilometrach wjechaliśmy na czerwony pieszy szlak, którym jechaliśmy już niemal do Smolenia,. Lasem było całkiem przyjemnie, co jakiś czas trochę skałek i wielkich skał. Gdzieniegdzie tylko miniaturki wystające z ziemi :)

W Bydlinie zatrzymujemy się przy jakiejś sypiącej się ruinie warowni lub czegoś takiego, aczkolwiek oprócz fajnej tablicy tego punktu nie polecam.

Zatrzymując się jeszcze kilka razy przy jurajskich skałkach i ładnych widokach oraz jednej malutkiej 'grocie' dojechaliśmy w końcu do Smolenia. Trochę później niż planowaliśmy, ale jakoś nam to nie przeszkadza.
Ruina zamku całkiem, całkiem, chociaż też nikt o nią chyba specjalnie nie dba. Zostawiliśmy rowery i na podbój. Wyjście w okolicę wieży jest dość strome, pierw sobie odpuszczamy, ale pod koniec decyduję się wejść co następnie czyni Łukasz.
Widok dość ciekawy, jednak to jeszcze nie to co w Ogrodzieńcu :)

Zostawiamy zamek za sobą i czerwonym rowerowym ruszamy na Ogrodzieniec. Z początku super asfaltowa droga lasem, potem już przez jakiejś wioski, gdzie zatrzymujemy się w sklepie pod którym spotykamy Krzysztofa, który proponuje nam lipcową wspinaczkę po okolicznych skałkach i wejście do jaskiń.
Zasileni ruszamy w dalszą drogę znów zatrzymując się kawałek dalej w sklepie szukając dużych pitnych jogurtów. Niestety nigdzie nie można było ich znaleźć co udało nam się dopiero w Ogrodzieńcu.

Docieramy już dość umęczeni do głównego obiektu podróży, czyli Ogrodzieńca. Tam zatrzymujemy się dłużej. Trochę fotek, kilka filmów i krótki odpoczynek.
Zamek wspaniały i polecam się wybrać w tamte strony.

Do domu wracamy już główną drogą kierując się na Klucze, Olkusz, Lgotę, Trzebinię i przez Piłe Kościelecką do Płazy.

Wycieczka kosztowała niecałe 15 zł w tym już bilet na zamek, trochę czasu, chęci i siły. Naprawdę warto odwiedzić te miejsca, szczególnie tymi leśnymi szlakami, które co prawda dały nam w tyłki, bo do domu wracaliśmy nadzwyczaj zmęczeni.

Teraz trochę fotek. Jest ich 35, ale dzisiaj w mniejszych rozmiarach. W sumie zrobiłem ich prawie 400 w tym kilka filmików :)
Fotki troszkę nie po kolei :(
Rabsztyn


Po wyjściu wieża wydaje się bardzo niewielka, ale wejście powiedziałbym trochę trudne


Widok ze zamku w Smoleniu






























Ja bym tam zamarł ze strachu :)










Rabsztyn - Nie widać tutaj jak jest stromo, ale kawałek dalej wdrapywaliśmy się niosąc rowery na boku, a drugą ręką się podpierając. Mały błąd i można było się sturlać z rowerkiem :)






Warty uwagi przejazd kolejowy, ze względu na liczbę tych zamykających płotków :)




Widok na Olkusz od strony Lgoty










Smoleń


Smoleń


Rabsztyn z daleka


Kategoria 100-150 km


  • DST 26.26km
  • Czas 01:02
  • VAVG 25.42km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatrem w twarz

Niedziela, 12 kwietnia 2009 · dodano: 12.04.2009 | Komentarze 0

Co prawda mieliśmy jechać do Ogrodzieńca, ale jednak przesuneliśmy plany na wtorek.
Dzisiaj trochę szybciej, standardową, ale trochę skróconą trasą, czyli po puszczy. Niestety cały czas towarzyszył nam wiatr w twarz, tylko chwilami ustawał czy też pomagał w jeździe, jednak jechało się ciężko. Pomimo tego i tak nie było najgorzej.

Bez fotek, bo jednak nie było nic ciekawego do sfotografowania.

Wesołych świąt :)


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 73.31km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 21.35km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opuszczona cementowania i sosina

Piątek, 10 kwietnia 2009 · dodano: 11.04.2009 | Komentarze 3

Wraz z Łukaszem wyruszyliśmy kilka minut po 13. Jeszcze przed wyjazdem złamał mi się błotnik, który trochę wcześniej wypolerowałem :(

Trasa to mniej/więcej
Płaza-Bolęcin-Piła Kościelecka- koło Chechła na Trzebinię - Myślachowice - elektrownia w Sierszy - Bukowno - zalew Sosina - Ciężkowice - Balin - Chrzanów - Pogorzyce - Płaza

Wiatr niemal cały czas wiał w twarz, na początku był dość silny i skutecznie utrudniał jazdę, ale potem był już znośny. W okolicach Sierszy już było na co popatrzeć. Jazda tuż obok potężnych kominów (?), a następnie bardzo fajną drogą wśród drzew w stronę Bukowna była naprawdę przyjemna. Potem już naokoło sporo piachów, więcej fotek tych okolic można zobaczyć u Piotrka. Odbiliśmy w prawo, potem w lewo i strasznie długą prostą ciągnącą się kilka kilometrów, a która wydawała się, że się jednak nie skończy w stronę Sosiny. Tam chwilka przerwy na posłuchanie kłócących się o teren łowny panów.
Teraz już do cementowni. Nie znając drogi pierw przeprawiliśmy się przez tory, potem różnymi ścieżkami i przeprawiając się przez krzaki do magicznej cementowni.

Obiekt robi naprawdę niezłe wrażenie i warto go odwiedzić. Jest trochę niebezpiecznie, ponieważ występują liczne zapadliska, które prowadzą do jakichś piwnic czy czegoś w tym stylu.
Powrót dalszą częścią trasy, co prawda mieliśmy jechać jeszcze przez groble, ale ze względu na zmęczenie wiatrem zrezygnowaliśmy.

A teraz fotki, których znów jest sporo, jednak aparat miałem pod siedzeniem, bo byłem z zwykłej koszulce, więc podczas jazdy nie robiłem zdjęć :(

PS. Nie wie ktoś czy pomimo święta w niedzielę zamek w Ogrodzieńcu będzie czynny?



























Sztorm... :)





























































Ptaszek









Kategoria 100-150 km, Z kimś


  • DST 32.83km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 23.73km/h
  • VMAX 66.40km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cienista puszcza

Środa, 8 kwietnia 2009 · dodano: 08.04.2009 | Komentarze 0

Trasa podobna do jednej z ostatnich po puszczy. Z tą różnicą, że podjechaliśmy pod zamek w Rudnie, a potem z górki w dół. Dzięki temu pobiłem tegoroczny rekord prędkości, który teraz wynosi 66.4 km/h. Gdybym nie zwolnił gdy wymijał mnie samochód pewnie pojechałbym więcej :|

Wraz z Łukaszem i Mańkiem wyjechaliśmy tuż po 17:30. Pierwszy przystanek to sklep. Potem w stronę Bolęcina na Tenczyńską, gdzie okazuje się, że Mariusz zgubił magnes od licznika. Oczywiście jedziemy dalej, przed siebie. Było troszkę wiatru w twarz, pod koniec było też troszkę w plecy, gdzie można było jechać spokojnie 30-35 km/h.

Fotek brak. Aczkolwiek w piątek wybiorę się na dłuższą wycieczkę, więc i zdjęcia mam nadzieję się pojawią, zapraszam do śledzenia bloga.

Dzisiaj krótka relacja, bo mykam zaraz spać. Zresztą wycieczka też nie najdłuższa :)
PS. Doszedłem do wniosku, że przydałoby się znaczyć trasy na jakiejś mapie i wklejać tutaj :D Chociaż to też dodatkowa robota, a ja jestem leniem :) No i teraz przydałby się licznik zapisujący aktualne położenie GPS :(


Kategoria Z kimś, 0-50 km


  • DST 104.24km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:01
  • VAVG 20.78km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Katowice - lotnisko Muchowiec

Sobota, 4 kwietnia 2009 · dodano: 05.04.2009 | Komentarze 6

Wraz z rowerzystą z Piły Kościeleckiej umówieni w Chrzanowie wyruszyliśmy ok. 7:40, czyli 10 minut później, bo niestety się spóźniłem. Na początku szło troszkę opornie. Pierwszy przystanek już w biedronce przy rozkopanym rondzie w Chrzanowie. Musiałem kupić wodę.

Pierw jechaliśmy tradycyjną trasą omijając przejazd przez środek Jaworzna, ze względu na spory ruch. Do Mysłowic się trochę wlekliśmy, jednak zdecydowałem się narzucić trochę większe tempo. Niestety przedobrzyłem i w Sosnowcu czekałem chwilę na swojego towarzysza. Po drodze zatrzymałbym się na karoserii samochodu, którego kierowca wymusił na mnie pierwszeństwo i myślał, że zdąży przede mną. Na szczęście zdążyłem wyhamować lekko skręcając w bok. Potem już jechałem trochę ostrożniej trochę obawiając się wyjeżdżających samochodów.

Dojeżdżając do Katowic pojechaliśmy niestety główną drogą, pomimo iż mogliśmy odbić na te o trochę mniejszym ruchu. Mnóstwo samochodów mijających nas to z prawej, to z lewej to prawdziwy szok dla rowerzysty. Tylko gdy pojawił się chodnik i ścieżka dla rowerów wjechaliśmy na nią.

Potem tylko na miejsce startu, czyli pod Teatr Śląski.
Wraz z resztą udaliśmy się do kościoła ewangelickiego, który zrobił na mnie dość dobre wrażenie. Jednak o dziwo ta grupa religijna jest nieliczna.

Następnie przez drogi i dróżki do doliny trzech stawów, a potem na lotnisko muchowiec.

Powrót do domu przez Nikiszowiec, bardzo ładne osiedle, niestety nie udało mi się tego tak pięknie oddać na zdjęciach. W Mysłowicach zatrzymując się w sklepie rowerowym spotkaliśmy bardzo fajny co najmniej wielki rower. Mam 1,8 m wzrostu i głowę miałem w okolicach siodełka :). Niezły kontrast w porównaniu z moim.

Dzisiaj sporo fotek, zapraszam do oglądania...



















Kościół ewangelicki


















Młody biker


A tutaj mała naklejka wraz z plakietką




































No i wzleciał




Może kiedyś takim polatam






A tutaj Nikiszowiec












Źle dobrana ostrość :(




Mój rumak kontra stojący gigant


A tutaj już Wapiennik w Płazie i ostatni duży, dobijający podjazd. Chociaż o dziwo jego pokonanie poszło mi o wiele lepiej niż zazwyczaj :)



Pozdrawiam wszystkich mijanych na trasie, a było ich dosyć sporo :)


Kategoria 100-150 km, Z kimś