Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Matek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:644.63 km (w terenie 37.00 km; 5.74%)
Czas w ruchu:28:58
Średnia prędkość:22.25 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:53.72 km i 2h 24m
Więcej statystyk
  • DST 150.97km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:54
  • VAVG 21.88km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opuszczony pensjonat w Kozubniku, Góra Żar, Zapora w Tresnej, Kocierz

Czwartek, 30 lipca 2009 · dodano: 31.07.2009 | Komentarze 8

No wkońcu coś dłużeszego i ciekawego. Dzisiaj jako główny cel wybieramy stare opuszczone miasteczko wczasowe w Kozubniku jak i Górę Żar.

Ruszamy ok. 7:00, jedziemy przez Chrzanów (jako jedni z pierwszych przejeżdżamy przez nowowybudowany wiadukt w Kroczymiechu, który jest jeszcze zamknięty, ale to akurat nie problem :-)), Libiąż i Oświęcim.
W Oświęcimiu zatrzymujemy się w punkcie informacji turystycznej pytając o jakies bezpłatne mapki, przewodniki. Dostajemy po jednej mapce i jakichś ulotkach, był też fajny 'atlas', ale nie miałem go gdzie wziąć ze względu na spory rozmiar.
Teraz już do Kęt zatrzymując się w przydrożnym sklepie. W rynku robimy sobie odpoczynek, a następnie jedziemy do Kozubnika.

"Kurort wypoczynkowy potocznie zwany "Kozubnikiem" sięga swoją historią bodajże nawet lat 50-tych. Wybudowany na potrzeby rządu i spółek pracowniczych, niedostępny dla zwykłych szarych zjadaczy chleba, był miejscem wypoczynku zasłużonych partyjnych organizacji. Wypoczywali tam również jugosłowianie, którzy zajmowali się budową "Kozubnika". Główny hotel a zarazem najwyższy budynek był dostępny jedynie dla wybranych. Mniej zasłużonych oraz delegowanych z mniej ważnych placówek pracowniczych, lokowano w budynkach bardziej campingowych.

Wraz ze zmianą ustroju zmienił się sposób zarządzania hotelami, co niestety doprowadziło do zaniedbania budynków i upadku kompleksu. Po pewnym czasie za późno było już na renowacje, ponieważ byli i tacy, którzy zechcieli "wzbogacić się" na świetnie i bogato jak na tamte czasy wyposażonym kompleksie...

W taki oto sposób miejsce które dla wielu było ucieczką od codzienności, relaksem w najlepszych warunkach oraz wspomnieniem mile spędzonych chwil, przekształciło się w ruderę, szkielet wspaniałości i rozmachu, z którymi kiedyś zostało wzniesione. Wiele osób będących niegdyś gośćmi kurortu nie wie nawet o jego tragicznym losie, a Ci co po wielu latach mają okazję wrócić znów na miejsce dziecinnych wspomnień, nie ukrywają wzruszenia oraz smutku. "

Ruiny robiły wrażenie, puste budynki, powybijane szyby, rozwalone drzwi, znalazłem nawet starą drewnianą tackę, która z pewnością służyła w restaracji. To wszystko stwarzało odpowiedni klimat. Naprawdę warto odwiedzić to miejsce.
Tutaj krótka historia i kilka informacji o obiekcie


Teraz kierujemy się na Zaporę w Tresnej po drodze zatrzymując się w sklepie. Na zaporze kilka zdjęć i wracamy na Górę Żar, ale już drugim brzegiem rzeki Soły. Pod Żar podjeżdżamy asfaltowym podjazdem, który miał dobre 8km. Nazwa góry jest jak najbardziej trafna, bo żar lał się z nieba, co doprowadziło do zdjęcia koszulek, przy okazji okazalo się, że mam jeszcze jedno jabłko,
które wypadło mi z tylnej kieszeni podczas ściągania koszulki. Chłodzenie stało się wydajniejsze :).

U góry trochę fotek, odpoczynek, a później męczącym terenem na Kocierz. Co prawda w połowie drogi zgubliliśmy nasz pieszy czerwony szlak, ale zorientowaliśmy się dopiero zobaczywszy szlak niebieski.
Z racji, że są to szlaki piesze to i więcej wymagające od rowerzystów. Kamienny zjazd, od którego nadgarstki okropnie bolały, a kamienie wybijały w górę.
Gigantyczny stromy podjazd, który z racji zmęczenia trzeba bylo podejść, zresztą nie tylko jego, bo gdzieniegdzie nie dało się jechać, albo było to naprawdę utrudnione.

Umęczeni docieramy na Kocierz, gdzie robimy chwilę przerwy. Po 4 kilometrowym zjeździe ze średnią ok. 50km/h, bo poniżej 45 km/h prędkość raczej nie schodziła, robimy dłuższy przystanek (10-15min) pod sklepem na zakup przede wszystkim wody.
Następnie do Andrychowa i na Zator, gdzie również dłuższa przerwa na zapiekanke i kebaba. Potem już do domu przez Lipowiec, podjazd pod zamek pokonujemy niestety na nogach :).

To tyle, teraz zdjęcia. Jest ich dzisiaj naprawdę sporo, jednak są mniejsze niż zwykle.

Rynek w Kętach














Nie odpuściłem również okazji aby zrobić sobie zdjęcie na tym fotelu :)






Szyb windy, były dwie, jedna obok drugiej





Wdrapałem się aż na dach, jednak lęk wysokości zrobił swoje i zejście było dla mnie sporym wyzwaniem, tym bardziej, że były to stare boczne schodki bez jakichkolwiek zabezpieczeń w postaci poręczy, a w dół było kilka, albo kilkanaście pięter. Powiem jedynie, że schodziłem co najmniej śmiesznie :)





To chyba sypialnia...


Prysznic






A teraz dwa podobne zdjęcia, lecz pierwsze wykonane kilka lat wcześniej:














Skusi się ktoś na zakup zabytkowej tacki?











Morderczy podjazd, na zdjęciu wydaje się łagodny, jednak jak go zobaczyliśmy to aż na chwilę przystanęliśmy.




A to jakieś jeziorko spotkane pod drodze do Kozubnika


Pozdrawiam bikerów spotkanych na trasie :)


Kategoria 150-200 km, Z kimś


  • DST 19.30km
  • Czas 00:49
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do koleżanki

Środa, 29 lipca 2009 · dodano: 31.07.2009 | Komentarze 0

Do koleżanki w Alwerni. Za chwilę dodam relację z wczorajszej wyprawy do Kozubnika, Zaporę w Tresnej, Górę Żar i Kocierz.


Kategoria 0-50 km, Samotnie


  • DST 8.81km
  • Czas 00:21
  • VAVG 25.17km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponownie do dziadka, mało brakowało...

Wtorek, 28 lipca 2009 · dodano: 29.07.2009 | Komentarze 0

Dzisiaj ponownie do dziadka, bo jednak koszenia jest tam sporo.

Po drodze mało brakowało a skończyłbym na masce samochodu jadącego z przeciwka.
Wymijałem na trzeciego, bo jechał przede mną traktor i samochód, lewy pas wydawał się pusty jednak w trakcie manewru nagle wyjechał na niego rozpędzony samochód. Droga prowadziła z górki i lekko zakręcała. Wystraszyłem się okropnie, jednak udało mi się schować tuż obok traktora, który później również lekko niebezpiecznie ominąłem. Cały i troszkę roztrzęsiony dojechałem na miejsce. A później do domu.


Kategoria 0-50 km, Samotnie


  • DST 27.11km
  • Czas 00:56
  • VAVG 29.04km/h
  • VMAX 62.20km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Walka ze średnią

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · dodano: 29.07.2009 | Komentarze 0

Dzisiaj wraz z Łukaszem goniliśmy średnią i udało się pobić nawet jej rekord. Trasa przebiegała przez nasze standardowe kółko, na którym zazwyczaj sprawdzamy nasze postępy lub ubytki w kondycji.

Trasa: Płaza - Nieporaz - Puszcza [obok kopuł i autostrady] - Rudno - Wola Filipowska - Puszcza [wjazd w Białce] - Leśniczówka w Białce - Nieporaz - Płaza


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 31.55km
  • Czas 01:17
  • VAVG 24.58km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podjazdy

Niedziela, 26 lipca 2009 · dodano: 29.07.2009 | Komentarze 0

Dzisiaj tak bardziej podjazdowo. Pierw pojechaliśmy do Alwerni przez Nieporaz i Regulice, gdzie czekał na nas 12% ok. 600 metrowy podjazd, czyli krótki. Następnie z Alwerni do Grojca również pod górę. Pojechaliśmy w okolice Tenczynka do Rudna i tam również wybraliśmy długi i pod koniec bardziej stromy podjazd.

No i oczywiście potem ciągnięcie pod Płaze.
Ogólnie nic szczególnego.


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 8.66km
  • Czas 00:20
  • VAVG 25.99km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponownie do dziadka i dalszy ciąg koszenia trawy

Piątek, 24 lipca 2009 · dodano: 24.07.2009 | Komentarze 0

Dzisiaj jechało się o niebo lepiej, w nocy troszkę popadało, temperatura w ciągu dnia była troszkę niższa. Pogoda wręcz idealna :)


Kategoria 0-50 km, Samotnie


  • DST 8.59km
  • Czas 00:22
  • VAVG 23.41km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 40.0°C
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do dziadka. Panoramy z Zakopanego. Pedałowanie w ponad 40 stopniach celcujsza

Czwartek, 23 lipca 2009 · dodano: 23.07.2009 | Komentarze 6

Do dziadka kosić trawę. Niestety jedzie się okropnie ze względu na ponad 40 stopni C w słońcu.

Zamieszczam w końcu 3 zdjęcia panoramiczne z wycieczki do Zakopanego

Dwa ostatnie to jakieś z ogródka robione ostatnio :)

Zapora w Suchej Beskidzkiej, jeszcze w budowie












Kategoria 0-50 km, Samotnie


  • DST 34.03km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 23.75km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Oporna jazda...

Wtorek, 21 lipca 2009 · dodano: 22.07.2009 | Komentarze 0

Zaproponowałem krótką wycieczkę Łukaszowi, który oczywiście się zgodził. Wyjechaliśmy o 17:00, decydując się na jazdę do Zagórza - Pogorzyc - Źrebiec - Piły Kościeleckiej, w której postanawiamy wydłuż lekko trasę i zrobić kółko wokół chechła. Następnie na Bolęcin i Nieporaz, a stamtąd do domu. Miejscami zaczynało lekko pokropywać, ale nic większego się nie zebrało.

Nie jeździłem tydzień, od pobicia rekordu dziennego dystansu w ostatnią niedzielę, dlatego jechało się dosyć ciężko.

PS. Te panoramy z Zakopanego postaram się dodać już jutro, bo tak zwlekam i zwlekam.


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 8.43km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:36
  • VAVG 14.04km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Kasią

Wtorek, 21 lipca 2009 · dodano: 22.07.2009 | Komentarze 0

Załatwiliśmy kilka spraw i powolutku po Płazie, a następnie do Pogorzyc, skąd wracam już sam.

W drodze zauważyłem, że licznik mi szwankuje, niekiedy jakby czujnik nie wykrywał magnesu. Chyba to problem nadszarpanego przewodu, który już kiedyś lekko uszkodziłem, a właściwie sam się zdarł przez to, że źle go poprowadziłem.


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 255.62km
  • Teren 4.00km
  • Czas 11:59
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Sprzęt Kross level A4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakopane, rekord dziennego dystansu!

Niedziela, 12 lipca 2009 · dodano: 13.07.2009 | Komentarze 3

ufff... No i jestem w domu, już wyspany, lecz nogi i inne części ciała nadal odczuwam.
No więc wyjechaliśmy po 02:00 w nocy, bo niestety zaspałem, jednak w porę się dobudziłem. Śniadanie jadłem na rowerze, skończyłem je przed Babicami :).
Jechało się dosyć fajnie, bo nie było dużego ruchu, do czasu gdy nad ranem dojechaliśmy do zakopianki. Po drodze na odcinku Babice - Zator spotkaliśmy nocnych kibiców,
a konkretniej weselnych gości, którzy wyszli zaczerpnąć świeżego powietrza. Byli zaskoczeni widząc dwóch pędzących rowerzystów. Dwóch, bo jak zwykle wyciągłem Łukasza.
Co prawda Jacek też deklarował się, że jedzie, ale jak zwykle nie raczył odebrać telefonu gdy do niego dzwoniłem, więc śmigaliśmy sami.

Pierwszy dłuższy przystanek był w zamku w Suchej Beskidzkiej, a tam również wesele. Następnie zatrzymaliśmy się w jakimś przydrożnym zajeździe, ale to już jakąś godzinę
drogi później. Frytki, ciepła herbata i jedziemy dalej.

Mgła niemal całkowicie przysłaniała słońce, jedynie po wyjeździe na większe górki można było sie zagrzać, bo niestety w dolinach było zimno. Na bluzce, nogach, okularach
i rowerze pojawiła się nawet rosa. Jednak po chwili pojawił się spory podjazd, który ostatecznie wydawał się nie mieć końca. Słońce w końcu wyszło, więc po chwili zaczęliśmy się rozbierać, bo jednak było zbyt ciepło.

Przed Zakopanym odbijamy na drogę na Ząb, jest to najwyżej położona wieś w Polsce. W dodatku mieści się na ponad 1000 metrach, więc niemal cały czas wlekliśmy się pod górkę. Stamtąd od razu na Gubałówkę, kilka fotek i w dół.
Oczywiście nie kolejką, a terenem. Całkiem fajna sprawa, tylko przydały by się inne rowery. Ludzie, którzy pod górkę ledwo szli twierdzili, że to samobójstwo i na rowerze na pewno by tutaj nie zjechali.
Obyło się bez żadnej wywrotki czy kolizji, oprócz tego, że lekko obdarłem rękę zahaczając o suchą gałąź wystającą z drzewa.

Teraz przedarliśmy się przez Krupówki, pełno ludzi, rowery trzeba oczywiście prowadzić. Następnie pod skocznie, po czym powrót pod znalezioną wcześniej biedronkę, przy której odpoczywamy przez godzinę. Łukasz decyduje się
na powrót pociągiem, ja jednak postanawiam wracać rowerem, więc krótko po 13:00 wyjeżdżam z Zakopanego. Powrót obył się bez niespodzianek. Robiłem częste, ale krótkie przerwy. Na początku jechało się całkiem dobrze, chociaż długie podjazdy strasznie męczyły. W końcu o 18:30 dojeżdżam
do Wadowic, a tam następuje kryzys. Stwierdzam, że do domu już chyba nie dojadę, chyba, że strasznie się wlekąc, dlatego postanawiam zadzwonić po samochód i tak robię. Im dłużej na niego czekałem i siedziałem, tym bardziej byłem zmęczony. Taka anomalia sił.

Po przyjechaniu do domu, kąpiel, herbata i do łóżka, bo nawet nie miałem siły zjeść kolacji.
Mój nowy rekord dziennego dystansu wynosi teraz 255km! Tak więc było warto!
Trasa pokonana na terenowych oponach 2.1, ich zalety mogłem wykorzystać chyba tylko na zjeździe z Gubałówki.

Zdjęcia panoramiczne dodam już wkrótce (pewnie wieczór) lub też w następnym wpisie :P





Świat Alkoholi, Artykuły spożywcze: Alkohole :)

















Kategoria Z kimś, 200-300 km