Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Matek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Z kimś

Dystans całkowity:4869.77 km (w terenie 559.00 km; 11.48%)
Czas w ruchu:239:57
Średnia prędkość:20.29 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:56.63 km i 2h 47m
Więcej statystyk
  • DST 31.66km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 14.96km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasowo...

Piątek, 8 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 0

Były dwie chętne osoby, które chciały wybrać się na rower, namówiłem jeszcze trzecią i w składzie Kasia, Kamil, Magda i Ja pojechaliśmy się przewieź na widoczek do Libiąża. Pogoda dopisała, bo widoczność była wspaniała, szkoda, że nie wziąłem aparatu. Ogólnie wycieczka udana :)

Trasa: Płaza - Pogorzyce - Zagórze - Żarki - Libiąż (czerwony szlak) - Zagórze - Kopalnia/Prażalnia Dolomitu - Pogorzyckie lasy - Płaza


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 103.51km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:11
  • VAVG 19.97km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wadowice, Inwałd, Kocierz i rowerek w pół :(

Niedziela, 3 maja 2009 · dodano: 04.05.2009 | Komentarze 4

Po nieudanej sobotniej próbie wyjazdu w dalszą trasę postanowiliśmy wybrać się w niedzielę, trochę wcześniej, bo wyjechaliśmy tuż po 11.
Nawet znalazłem ciekawą mapkę w swoich zbiorach, która przydałaby mi się jak jechałem do Bielska, bo bez niej trochę pobłądziłem.

Wyjeżdżamy z Płazy jadąc na Wygiełzów, Babice, Jankowice, Podolsze aż do Zatora, tam chwilka odpoczynku w rynku. Jak się okazuje przyjechaliśmy w samą porę, bo rozpoczęła się parada z okazji 3 maja. Po chwili ruszamy, jednak kawałek dalej postanawiamy zjechać do nowo otwartego DinoZatorLandu, który właśnie zauważyliśmy. Do środka nie wchodziliśmy, bo kolejki były niemiłosiernie długie.
Wyjeżdżając trafiliśmy na tłuczkę dwóch samochodów osobowych, dzięki temu nasz pas ruchu pozostaje niemal bez blaszanych śmierdziuchów, a na przeciwnym robią się korki. Więc można jechać całym pasem :)

Teraz już prosto do Wadowic, dojechaliśmy w godzinę. Tam odpoczynek, trochę pojeździliśmy, wskoczyłem do informacji turystycznej po jakieś darmowe mapki i przewodniki, dzięki którym nasza wycieczka nabrała nowej perspektywy. Łukasz proponuje jechać do parku miniatur w Inwałdzie, a ja upieram się na wyjazd na Kocierz i powłóczenie się czarnym szlakiem po górach. Niestety efektem będzie niemiła niespodzianka, ale przyjemność to wynagrodzi.

Zatrzymuje się jeszcze przy nas rowerzysta bodajże ze Spytkowic, który po krótkiej pogawędce proponuje jazdę na Leskowiec, jednak mamy już inne plany i podziękowaliśmy, aczkolwiek pozdrawiamy go :)

Ruszamy na Inwałd. Niestety tam też spore kolejki, w dodatku sporo pozycji do odwiedzenia, a więc dużo łażenia, dlatego mój plan wyjazdu na Kocierz urzeczywistnia się.

Przed podjazdem krótki postój w Andrychowie, potem do sklepu po wodę i jazda. Pod górę strasznie się wleczemy, 12-8km/h a na mniej stromych odcinkach do 15-20km/h.

U góry kilka fotek, odpoczynek, zjadam 2 bułki, które ze sobą tyle taszczyłem. I ruszamy w poszukiwaniu czarnego szlaku, który okazuje się nieoznaczony. Jednak nie zniechęcamy się tym i postanawiamy powłóczyć się zdając się na na samych siebie i na swoją orientację w terenie. Zjeżdżało się świetnie, tylko trochę zbyt dużo kamieni pojawiało się na drodze.

Jednak do pewnego czasu, bo w pewnym momencie na mniejszym podjeździe, niespodziewanie rower złożył mi się w pół :(
Myślę "po ramie, koniec wycieczki", jednak zsiadłem i okazało się, że poszła śruba amortyzatora, która jakimś cudem wyleciała z gwintu i cały badziew się rozsypał na części.

Opcje były dwie, wracać na górę i dzwonić po samochód do domu, albo dłubać z tym w lesie z kilkoma kluczami :). Oczywiście jak zwykle nad wyraz uradowany podejmuję się drugiej możliwości. Po ok. 10-15 minutach udaje mi się cudem złożyć dziada. Wmontowałem go, potem test wytrzymałościowy, po którym z obawą stwierdzam, że można jechać dalej. Dalej już zjeżdżam niepewnie. Ale potem się z nim oswoiłem i obawy minęły.

Po przejechaniu jakiejś asfaltowej drogi, znów wjeżdżamy pod jakąś ostrą górę, ale tym razem terenową ścieżką/drogą, więc 3/5 drogi prowadzimy.
Jedziemy na oko, ale pod koniec drogi pytamy się spotkanego pana czy dobrze jedziemy.

Teraz już świetny zjazd terenem, który ma ok. 4-5km. Jeszcze nigdy tak się nie nazjeżdżałem. Po drodze Łukasz miał praktyki z akrobatyki, bo przeleciał znienacka przez kierownicę. Poskutkowało to obdartymi plecami, brudną koszulką i lekko zadraśniętym kolanem. Niestety ja zatrzymałem się wcześniej i robiłem zdjęcia, więc całej akcji nie widziałem. Rowery oczywiście całe zakurzone.

Potem już głównymi z obrzeży Andrychowa w kierunku na centrum i na Zator.
Średnia jak najbardziej autentyczna, bo liczników nie ściągaliśmy. Podnieśliśmy ją trochę w drodze do domu.

Dojeżdżając do mostu na Wisłą czeka nas najlepsze!
8, a może nawet 10 kilometrowy korek prowadzący aż do skrzyżowania w Babicach. Takiego jeszcze nie widziałem. Tak więc raz z prawej raz z lewej aż do Babic. Ludzie z nudów czytali mapy, siedzieli zasłonięci przed rażącym słońcem, a przede wszystkim zapewne zazdrościli nam rowerzystą.

Do domu przez Lipowiec, załapałem się na kiełbaski, które już mi upiekli :)
Ogólnie było super, szczególnie na odcinku w górach. Jak przyjdzie nowy rower to wybiorę się jeszcze raz tymi samymi ścieżkami.

Ok, ok... Już daję fotki:


Busik w DinoZatorLandzie, coś na wzór tych samochodów z "Parku Jurajskiego".
PS. Przy parku miniatur też budują jakąś osadę dinozaurów...


Owa tłuczka




Wadowice


Postój w Andrychowie
















Zdjęcie niewyraźne, ale zjazd wyglądał extra





W oddali Łukasz


Tylko się za nami kurzyło...




Mały postój w sporo przed Zatorem.


Wisła popołudniem.



Ta fotka zrobiona gdzieś po drodze, nie pamiętam już nawet gdzie.



Panorama...


Pozdrawiam, Matek


Kategoria 100-150 km, Z kimś


  • DST 13.60km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 15.11km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek Lipowiec i trochę w terenie

Sobota, 2 maja 2009 · dodano: 02.05.2009 | Komentarze 0

Wraz z Łukaszem wyjechaliśmy trochę po 13 z zamiarem dojechania do Wadowic.
Niestety w Babicach pojawiają się kłopoty z świeżo zakupionym łańcuchem, który chyba zbyt mocno zakułem. Próby zrobienia tego na miejscu pomogły tylko trochę, ale ze względu na czas postanawiamy wrócić się przez Lipowiec.

Pierw ciągniemy pod podjazd. Potem runda naokoło murów i zjazd obok schodów. Następnie pojeździliśmy trochę po lesie, różnymi ścieżkami jak i też nie po ścieżkach, bo to sprawiało chyba nawet większą frajdę. Ogólnie mając odpowiedni rower byłoby gdzie pojeździć. Fajnie tam jest po deszczu, ale trzeba liczyć się z tym, że wszystko będzie brudne.

Kilka fotek z lasu:

No to między drzewkami. Na dole czekała ścieżka, podjazd.


Zjazd, ale tym razem był to podjazd.




Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 49.35km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 21.61km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płoki i okolice, piach, piach i piach...

Piątek, 1 maja 2009 · dodano: 01.05.2009 | Komentarze 1

Z domu wyjechałem krótko po 9. W Bolęcinie załapałem się na tunel za autobusem, a więc 45-50km/h jechałem bez większego wysiłku. Po drodze wstąpiłem do babci, gdzie średnia wynosiła ok. 37km/h. Jednak potem i tak spadła.

Krótko po 10, wyjeżdżam w kierunku Trzebini, potem Myślachowice i Płoki. Jestem tam przed 11. Stamtąd wyjeżdżamy po 11. Trasa na początku trochę nudna, fajny bukowy las zasłania słońce. Ale w końcu pojawiło się urozmaicenie w postaci mnóstwa piaskowych odcinków dróg :). Przy odpowiedniej prędkości i odpowiednich manewrach można było jechać pod kątem :). Płytsze piaski były w sam raz, jednak chwilami pojawiały się głębsze, a tu już rowery się zakopywały i trzeba było kawałek przeprowadzić, chociaż kilka razy próbowałem z nimi walczyć. Parę razy się nawet udało :) Potem w końcu asfalt. Podczas jazdy zbieramy mocniejszą grupę, którą wracamy już z powrotem do Płok drogą prowadzącą nieopodal sierszy.

Posiedzieliśmy chwilę w miłej atmosferze młodszej grupy z KTK Chrzanów - mają bardzo fajną atmosferę podczas wycieczek :).
Trzeba było coś zjeść i w końcu do domu...



Czasami mi ich szkoda...


Piaski


Elektrownia w Sierszy


Smacznego...


Ruina, ale już nie pamiętam czego, bo słyszałem coś o tym rok temu


Zabawa


Oryginalne malowanie - nawet łańcuch i tryba są niebieskie :)


Sanktuarium w Płokach


Znów elektrownia - przejazd między wysokimi kominami robi wrażenie, polecam drogę między nimi.



Były szpital chorób zakaźnych w Trzebini


Pozdrawiam, Matek


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 188.42km
  • Teren 2.00km
  • Czas 08:58
  • VAVG 21.01km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bielsko - prawie 3000 kolarzy i rowerzystów. No i rekord dzienny...

Niedziela, 26 kwietnia 2009 · dodano: 27.04.2009 | Komentarze 1

Czasami mogłoby się wydawać, że jestem szalony, bo przecież kto normalny wstaje wczesnym, chłodnym rankiem bo to by iść pojeździć i wrócić wieczorem do domu. Jednak sezon się zaczął, więc to już powoli norma :)

Tak więc pobudka o 4:30, jeszcze poleżałem 10 minut i poszedłem się umyć, ubrać i coś zjeść. Miałem wyjechać o 5:30, jednak z powodu, że jechałem sam i to 30 minut było zapasem na ewentualną gumę czy usterkę pozwoliłem sobie wyjechać coś ok. 5:50.

Do Bielska miałem dotrzeć planowo na 9:00, a może nawet jeszcze wcześniej, jednak to mi się nie udało...

Pierw kieruje się na Podolsze, tam kilka fotek nad Wisłą. Latem rano jest tam fajna mgła w której drugi koniec mostu bardzo ładnie tonie. Niestety dzisiaj był tam tylko piękny wschód słońca.
Dalej to Zator, drogą w stronę Andrychowa, gdzie w połowie odbijam na Gierałtowice, potem okolicznymi wsiami docieram do rozjazdu. Niestety moja prowizoryczna nawigacja, którą zrobiłem z aparatu nie obejmowała go. Niestety wybieram niewłaściwą drogę :(. Ląduje w Polance, z której jak najszybciej próbuje wydostać się w stronę Kęt. W taki oto sposób znajduje się w okolicach Grojca, a stamtąd jadę już główną drogą. Do Kęt zostało mi sporo, a tu cały czas wieje w twarz, średnia w okolicach 20km/h. Na drodze co jakiś czas pojawiają się nowe miejscowości i drogowskaz informujący, że mam kierować się prosto, prosto, prosto, prosto... Droga nie chce się skończyć, a ja nadal się wlekę.
W końcu dotarłem na rondo. Pojechałem na rynek, tam przerwa na zjedzenie bułki którą sobie rano zrobiłem. Zapytałem przechodzącą panią o najkrótszą drogę. Prowadziła ona przez Wilamowice i była ponoć krótsza o jakieś 2 km od normalnie oznakowanej głównej. Wybieram dłuższą, bo jednak nie mam już czasu na błądzenie.

Do Bielska również się droga się dłuży, nawet przez chwilę zastanawiam się czy aby na pewno jadę w dobrym kierunku. Jednak po jakimś czasie w końcu docieram, potem tylko szybko na Plac Ratuszowy, gdzie przyjechałem w samą porę, bo peleton akurat wyruszał :). Uradowany szukam kogoś znajomego. Dopiero na jego początku znalazłem jednego.

Peleton ciągnął się chyba z ok. 3km na dość szerokiej drodze. Na półmetku w końcu udaje mi się dłużej odpocząć po jakichś 100 km jazdy. Nawet wziąłem udział w żółwiej jeździe, no i wygrałem.

Potem jak zwykle na przodzie peletonu udaję się do mety, warto jeździć na początku, bo potem kolejki stają się nadzwyczaj długie.

Na mecie trochę się wyleżałem na ciepłym asfalcie, pochodziłem i po losowaniu udałem się do domu, ale już nie sam. Namówiłem znajomego aby także jechał.

Z Bielska było najciężej. A potem już do Oświęcimia z wiatrem w plecy na spokojnie jechaliśmy ok. 30-35km/h. Przy odpowiedniej prędkości miałem uczucie jakbym jechał w próżni :). W Oświęcimiu dołącza do nas Wojtek i w trójkę jedziemy do domu.

W Libiążu jednak jednym z trąbiących kierowców, który z nerwów załapał się na środkowy palec okazuje się policjant, który trochę dalej zatrzymał się i wyskoczył z samochodu z tekstem "Panowie mają jakiś problem?" :) Pogaworzył i pojechał, a my również :)

Na dobitkę jak zwykle podjazd pod Płaze. Jeszcze trochę pogonił mnie jakiś pies i coś ok. 9 znalazłem się w domu. Tyłek odczułem naprawdę nieźle, będę musiał zmienić siodełko. Łańcuch również już kwalifikuje się do wymiany, bo przejeździłem na nim chyba przeszło 1500 km.

W ten weekend wyjeździłem łącznie ok. 260km. Pobiłem rekord dzienny, który wcześniej wynosił coś 160 km. Teraz jest to prawie 190. Więc wkrótce trzeba zrobić ponad 200. To tyle zanudzania, a teraz kilka fotek :)


Wisła rankiem:


Jak byłem mniejszy to ten most zawsze mnie interesował. Był taki charakterystyczny


Tak też można jeździć :)


W oddali jeszcze setki uczestników w żółtych koszulkach



Kolejka do michy o której wspominałem we wpisie


MiniBiker...

Jeszcze kilka minut temu była cała zapchana ludźmi i jeszcze sporo osób było na zewnątrz

Oświęcim - jakiś opuszczony dom


A tutaj inny również stary, ale używany


To tyle, pozdrawiam :)




  • DST 67.37km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:07
  • VAVG 21.62km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kraków

Sobota, 25 kwietnia 2009 · dodano: 25.04.2009 | Komentarze 0

Z domu wyruszyłem o 8:00 by w Trzebini być już przed 8:30 pod urzędem miasta. Na miejscu było już sporo osób, dwie ciężarówki były załadowane po brzegi rowerami. Niestety trzeba było czekać na kolejne, bo jeszcze sporo osób chciało się zabrać. Jednak zdecydowałem się jak kilka osób wziąć rower ze sobą do autobusu. Tak, więc po chwili ruszamy. W Krakowie zostaje nam tylko trochę czasu, więc pojechaliśmy od razu w trasę na Trzebinie. Wcześniej tylko kilka fotek i po drodze też :) Jazda Doliną Mnikowską jest bardzo przyjemna. Było trochę skałek, ale to jednak nie to co Park Ojcowski.
W Trzebini byłem coś w ok. 2h. Tam zakończenie. Jednak przyjechałem za wczas, bo sporo się tam wysiedziałem, chociaż przynajmniej nie było kolejek po grochówkę :)
Wniosek z tego, że trzeba było pojeździć trochę po Krakowie. Ale i tak zamierzam wybrać się tam latem.

W tym roku trasa była przynajmniej oznaczona, ale i tak sporo osób pojechało tak jak rok wcześniej.
Łącznie było 795 zrowerowanych.







Kopiec


Błonie








Kryspinów






Rzeczka z możliwością wyboru drogi :)








Strażnik




W tle tłumy, a bliżej można sobie było pojeść :P


Kolejka





Kategoria 50-100 km, Z kimś


  • DST 27.07km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 24.61km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejna, nowa krótka trasa

Piątek, 24 kwietnia 2009 · dodano: 24.04.2009 | Komentarze 0

Krótko po 14 przyszedł do mnie Łukasz z propozycją popedałowania nową trasą, którą wczoraj objechał. Umówiliśmy się na 15 :)

Trasa przebiegała przez Nieporaz - Bolęcin - potem kółko w Pile Kościeleckiej - Chrzanów - Źrebce (tutaj też kółko) - Pogorzyce - Płaza

W Źrebcach wpadłem na pomysł aby kiedyś dostać się na teren nieczynnego już zakładu wapienniczego i porobić fotki, aczkolwiek podobno jest tam ochrona :( jednak może kiedyś spróbuje. Zauważyłem też gigantyczny zjazd, na który też wkrótce pokombinuje się dostać, chociaż nie wiem czy będę w stanie tam zjechać. Możliwe, że z daleka nie wydaje się taki stromy.

Jutro jadę do Krakowa, a w niedzielę zamierzam się wybrać do Bielska, bo będzie tam coś ok. 3000 rowerzystów. Także weekend spędze rowerowo, jak dobrze pójdzie to zrobie nawet ponad 200km. A tymczasem zaraz mykam na klasowe ognisko, bo to już ostatnio rok w takim składzie :(.


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 127.38km
  • Teren 5.00km
  • Czas 06:05
  • VAVG 20.94km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tychy, a potem odwiedzić Żubry

Niedziela, 19 kwietnia 2009 · dodano: 20.04.2009 | Komentarze 5

Wycieczka do Tych, na kolejne rozpoczęcie sezonu :) Do Chrzanowa jechałem ze średnią ok. 34km/h. Umówieni pod starym, zdewastowanym szpitalem ruszamy we dwójkę ze znajomym w stronę Libiąża, potem na Chełmek - Chełmek Śląski - Bieruń - Tychy (Paprocany). Tam już spora grupa rowerzystów czeka na odjazd. Spotykamy również pana słynnego z jego własnej roboty poziomego roweru. Rower jak rower, jednak część ramy jest drewniana ("-Korniki panu jej nie zjedzą?").
Spod hotelu Piramida ruszamy w stronę miejscowości Kobiór.
Było kilka konkurencji, podsumowanie i potem do domu. Jednak wcześniej wybraliśmy się zerknąć na żubry, co prawda było ich tylko kilka, jednak chyba pierwszy raz widziałem je żywo, bo do tej pory były mi znane z reklamy pewnego piwa :)
Potem do domu. Załapałem się na ok. 2km na tunel za jednym z kolarzy, aczkolwiek załatwił mnie na dziurach, bo jadąc za nim ich nie widziałem. Pech chciał, że jeszcze kawałek i pojawiła się równa droga, ale wtedy już nie miałem go szans dogonić. Powrót był oczywiście trochę innymi drogami, jednak przejechawszy przez te wszystkie wsie i miasteczka, którymi jechaliśmy aby ominąć drogi główne do domu wracaliśmy także przez Chełmek - Libiąż - Chrzanów.

W Libiążu na 107 kilometrze złapałem gumę przez szkło, które wbiło mi się w oponę. Pierwsza w tym roku i pierwsza na tych oponach.
Czas powrotu troszkę się wydłużył i trochę zmarzłem zanim postanowiłem ubrać bluzkę. Po sklejeniu aż 2 dziur, które były obok siebie na Chrzanów trochę szybszym tempem na rozgrzanie. Momentami jechałem nawet z prędkościami dochodzącymi do 45-50km/h bez żadnych tuneli, na prostej drodze :D.

Za Chrzanowem jak zwykle na dobitke czekał mnie podjazd w wapienniku i do domu :D

Słońce chowające się w trawie... Miało być na końcu, ale dam je tutaj :)


Wyjazd z Chrzanowa - wiadukt, który jeszcze budują


Dom, w którym rzekomo straszy


Zmotoryzowani, nie zdążyłem ująć całego peletonu, ale było ich sporo. Chyba jakiś zlot. Jechali kilkoma grupami.


Rynek w Bieruniu


Bo przecież warto wozić odblaski by być bezpiecznym na drodze :)


Żubr - no to po jednym?


Następnym razem pójdę sobie stamtąd zjechać.

Na koniec strasznie szeroka panorama


Kategoria 100-150 km, Z kimś


  • DST 26.26km
  • Czas 01:02
  • VAVG 25.42km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiatrem w twarz

Niedziela, 12 kwietnia 2009 · dodano: 12.04.2009 | Komentarze 0

Co prawda mieliśmy jechać do Ogrodzieńca, ale jednak przesuneliśmy plany na wtorek.
Dzisiaj trochę szybciej, standardową, ale trochę skróconą trasą, czyli po puszczy. Niestety cały czas towarzyszył nam wiatr w twarz, tylko chwilami ustawał czy też pomagał w jeździe, jednak jechało się ciężko. Pomimo tego i tak nie było najgorzej.

Bez fotek, bo jednak nie było nic ciekawego do sfotografowania.

Wesołych świąt :)


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 73.31km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 21.35km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Opuszczona cementowania i sosina

Piątek, 10 kwietnia 2009 · dodano: 11.04.2009 | Komentarze 3

Wraz z Łukaszem wyruszyliśmy kilka minut po 13. Jeszcze przed wyjazdem złamał mi się błotnik, który trochę wcześniej wypolerowałem :(

Trasa to mniej/więcej
Płaza-Bolęcin-Piła Kościelecka- koło Chechła na Trzebinię - Myślachowice - elektrownia w Sierszy - Bukowno - zalew Sosina - Ciężkowice - Balin - Chrzanów - Pogorzyce - Płaza

Wiatr niemal cały czas wiał w twarz, na początku był dość silny i skutecznie utrudniał jazdę, ale potem był już znośny. W okolicach Sierszy już było na co popatrzeć. Jazda tuż obok potężnych kominów (?), a następnie bardzo fajną drogą wśród drzew w stronę Bukowna była naprawdę przyjemna. Potem już naokoło sporo piachów, więcej fotek tych okolic można zobaczyć u Piotrka. Odbiliśmy w prawo, potem w lewo i strasznie długą prostą ciągnącą się kilka kilometrów, a która wydawała się, że się jednak nie skończy w stronę Sosiny. Tam chwilka przerwy na posłuchanie kłócących się o teren łowny panów.
Teraz już do cementowni. Nie znając drogi pierw przeprawiliśmy się przez tory, potem różnymi ścieżkami i przeprawiając się przez krzaki do magicznej cementowni.

Obiekt robi naprawdę niezłe wrażenie i warto go odwiedzić. Jest trochę niebezpiecznie, ponieważ występują liczne zapadliska, które prowadzą do jakichś piwnic czy czegoś w tym stylu.
Powrót dalszą częścią trasy, co prawda mieliśmy jechać jeszcze przez groble, ale ze względu na zmęczenie wiatrem zrezygnowaliśmy.

A teraz fotki, których znów jest sporo, jednak aparat miałem pod siedzeniem, bo byłem z zwykłej koszulce, więc podczas jazdy nie robiłem zdjęć :(

PS. Nie wie ktoś czy pomimo święta w niedzielę zamek w Ogrodzieńcu będzie czynny?



























Sztorm... :)





























































Ptaszek









Kategoria 100-150 km, Z kimś