Info
Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2010, Październik1 - 1
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec7 - 7
- 2010, Czerwiec10 - 5
- 2010, Maj3 - 2
- 2010, Kwiecień5 - 5
- 2010, Marzec3 - 0
- 2010, Luty1 - 1
- 2010, Styczeń2 - 6
- 2009, Grudzień2 - 4
- 2009, Listopad2 - 3
- 2009, Wrzesień8 - 3
- 2009, Sierpień11 - 7
- 2009, Lipiec12 - 18
- 2009, Czerwiec10 - 8
- 2009, Maj16 - 12
- 2009, Kwiecień11 - 20
- 2009, Marzec5 - 7
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń1 - 0
- DST 111.92km
- Teren 18.00km
- Czas 05:40
- VAVG 19.75km/h
- VMAX 67.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Kocierz, Leskowiec - czyli kolejna setka
Niedziela, 27 czerwca 2010 · dodano: 29.06.2010 | Komentarze 1
Po ostatniej pszczyńskiej wycieczce dogadaliśmy się, że kolejna to Kocierz + Leskowiec. I tak robimy.
Ok. 9 rano w niedzielę, dnia 27 miesiąca czerwca roku 2010 wyruszamy w stronę Wygiełzowa, Babic, Podolsza, gdzie robimy krótki postój celu zaopatrzenia się w paliwo. No i tutaj rozpoczynają się kłopoty. Okazuje się, że zapomniałem portfela, więc i pieniędzy też nie mam, jedynie jakieś drobne schowane na czarną godzinę w rowerze. Łukasz też dużo nie zabrał, więc pożyczyłem tylko 10zł, ale udało mi się na nich objechać trasę mimo sporej niewydajności mojego organizmu.
Do wody wrzucam jakąś multiwitaminę w formie musującego dropsa :), zostawiam niedomknięty bidon i idę do sklepu. Niestety takie posunięcie okazuje się sporym błędem. Zapomniałem o tym i dopiero tory przed Zatorem mnie uświadomiły. Zatyczka spadła na jezdnię i niestety jakiś samochód akurat musiał po niej się przewieźć. Upiłem trochę wody i zatkałem, aby reszta się nie wylewała.
W tym samym czasie przede mną Łukaszowi wypadły pieniądze, których znalezienie chwilkę zajęło.
Kolejny przystanek w Andrychowie pod Kauflandem. Nogi zaczynam odczuwać coraz bardziej i coraz częściej nasuwa mi się myśl, że jednak nie dam rady.
Pod Kocierz podjeżdżam w równe 20 minut, na zeszłorocznej wycieczce z BikerTrzebinia, czas był lepszy o 40 sekund, jednak wtedy stawałem 2 razy, a w tym roku tylko raz i to przymusowo, ponieważ łańcuch akurat musiał zlecieć i zaklinować się między przednią zębatką, a ramą. Na szczęście sprowadzenie go na dobrą drogę trwało niewiele.
Chwilę odpoczynku i ruszamy w teren. Z początku wydaje się ciężko, ale to uczucie mija w biegiem czasu. Na szlaku wystarczająco sucho, jednak bywały również mokre momenty w formie błota i dłuugich kałuż. Droga kamienista, szczególnie podjazdy, które dawały w ten sposób w tyłek. Jeden głupi ruch i stawało się w miejscu, z którego niekoniecznie można było ruszyć dalej i niekiedy zachodziła konieczność podprowadzenia.
Prócz podjazdów było również mnóstwo fajnych i technicznych zjazdów. Cały czas jechaliśmy czerwonym szlakiem, jedynie na chwilę odbijając na jeden z punktów widokowych. Po dotarciu na Leskowiec zrobiliśmy chwilę odpoczynku, po czym udaliśmy sie na dalszą jego część do schroniska, które znajdowało się ciut dalej i niżej.
Ze schroniska udajemy się już w kierunku Andrychowa, wcześniej jadąc odcinkami szlaków, a więc drogą, którą zapamiętałem z zeszłorocznej wycieczki. Przed asfaltem czekał nas odcinek na czarnym szlaku, który był dość wymagający. Na tym zjeździe stawałem ok. 2-3 razy, aby dać odetchnąć nadgarstkom. Ludzie byli zaskoczeni i trochę przerażeni widząc kogoś zjeżdżającego na rowerze.
No cóż, to tyle, bo wróciliśmy już tą samą drogą z Andrychowa. Z powrotem brak sił dał się trochę bardziej we znaki, lecz bez większych problemów dotarłem do domu.
Pozdrawiam rowerzystów spotkanych na trasie i Ciebie 'ktosiu', który to czytasz :)
Się rozpisałem, a teraz zdjęcia:
Ofiara dnia dzisiejszego:
Podjazd... W Wapienniku mam 7%, lecz 4 razy krótszy :)
No to jazda
Ośrodek na Kocierzy
Nawet komar załapał się na sesję
Wisła, most w Podolszu
Komentarze
Fajne zdjęcia, podobają mi się zwłaszcza te ze szlaku. Tak na Kocierz jeszcze nie jechałem, jak już coś to tylko asfalt :P