Info
Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2010, Październik1 - 1
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec7 - 7
- 2010, Czerwiec10 - 5
- 2010, Maj3 - 2
- 2010, Kwiecień5 - 5
- 2010, Marzec3 - 0
- 2010, Luty1 - 1
- 2010, Styczeń2 - 6
- 2009, Grudzień2 - 4
- 2009, Listopad2 - 3
- 2009, Wrzesień8 - 3
- 2009, Sierpień11 - 7
- 2009, Lipiec12 - 18
- 2009, Czerwiec10 - 8
- 2009, Maj16 - 12
- 2009, Kwiecień11 - 20
- 2009, Marzec5 - 7
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń1 - 0
- DST 165.30km
- Teren 10.00km
- Czas 06:58
- VAVG 23.73km/h
- VMAX 55.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Pszczyna, wokół jeziora goczałkowickiego oraz 3 kilometrowa zapora
Środa, 23 czerwca 2010 · dodano: 25.06.2010 | Komentarze 2
W końcu pierwsza, upragniona setka w tym roku. Co prawda pierwotnie miało być lekko ponad 100km, ok. 110-130. Jednak ostatecznie wyszło aż 165km. Średnia jak dla mnie dość dobra, tym bardziej, że nie wyłączałem licznika podczas powolnej jazdy po parku i wiatr też przeszkadzał od czasu do czasu, ale to tylko głównie na prostych.
Tradycyjnie już, wybrałem się z Łukaszem.
Wyjechaliśmy o 9:30 zmierzając przez Chrzanów i Libiąż do Oświęcimia, tutaj poszedłem do punktu informacji turystycznej po mapki i przewodniki, jednak nic konkretnego na dzisiaj nie dostałem, a z niektórych musiałem zrezygnować. Zresztą rzadko mają coś nowego.
Stamtąd udajemy się prosto do Pszczyny. Chwila odpoczynku na rynku, później do parku przy zamku porobić trochę zdjęć i pooglądać. Następnie pizza, a także uzgodnienie dalszej części podróży i przed wyjazdem ponownie do parku.
Byliśmy również przy żubrach, ale do środka nie wchodziliśmy.
Jedziemy więc uzgodnioną trasą naokoło jeziora goczałkowickiego. Trasa jedynie w połowie widokowa.
Ciekawą miejscowością przez którą jechaliśmy jest Chybia, gdzie większość ludzi porusza się na rowerach i pod prawie każdym sklepem stoi jeden albo więcej stojaków na rowery, których wokół było pełno. Taka polska Holandia.
Trochę błądziliśmy przed zaporą, ale w końcu trafiamy dzięki pani, która sprawiała wrażenie, że sama nie do końca wie gdzie się znajduje :)
Na zaporze przysiadamy na ok. 20 minut, po czym kilka zdjęć i wracamy prawie na czuja do Pszczyny i stamtąd do domu, jednak z powrotem w Libiążu odbijamy na Żarki, potem przez Wygiełzów i niestety na dobitkę ciągniemy pod Płazę.
Na odcinku Żarki-Wygiełzów położyli nową nawierzchnię, więc prócz sporego natężenia ruchu jedzie się całkiem nieźle.
Gdy jechaliśmy do Pszczyny przed Oświęcimiem spotkaliśmy spory korek, który miał ok. 5-8 kilometrów.
Po drodze również mijaliśmy kilka miejscowości o ciekawych nazwach: Miedźna, Góra, Mnich i coś tam jeszcze było :)
A na koniec krótko o samej zaporze:
Budowana przez 5 lat, w latach 1950-1955,
W budowie uczestniczyło ponad 1200 osób pracujących w systemie 3-zmianowym,
powierzchnia: 35 km^2,
Pojemność całkowita: 165,6 hm3,
Długość zapory w koronie: 3 km,
Max wysokość piętrzenia: 14 m
No i kilkanaście, bo 24 sztuki zdjęć:
Pozdrawiam :)
Komentarze
Fajną trasę zrobiliście, tam generalnie jest płasko, więc na takie dystanse w sam raz :)