Info
Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2010, Październik1 - 1
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec7 - 7
- 2010, Czerwiec10 - 5
- 2010, Maj3 - 2
- 2010, Kwiecień5 - 5
- 2010, Marzec3 - 0
- 2010, Luty1 - 1
- 2010, Styczeń2 - 6
- 2009, Grudzień2 - 4
- 2009, Listopad2 - 3
- 2009, Wrzesień8 - 3
- 2009, Sierpień11 - 7
- 2009, Lipiec12 - 18
- 2009, Czerwiec10 - 8
- 2009, Maj16 - 12
- 2009, Kwiecień11 - 20
- 2009, Marzec5 - 7
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń1 - 0
Z kimś
Dystans całkowity: | 4869.77 km (w terenie 559.00 km; 11.48%) |
Czas w ruchu: | 239:57 |
Średnia prędkość: | 20.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.00 km/h |
Liczba aktywności: | 86 |
Średnio na aktywność: | 56.63 km i 2h 47m |
Więcej statystyk |
- DST 31.55km
- Czas 01:17
- VAVG 24.58km/h
- VMAX 57.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Podjazdy
Niedziela, 26 lipca 2009 · dodano: 29.07.2009 | Komentarze 0
Dzisiaj tak bardziej podjazdowo. Pierw pojechaliśmy do Alwerni przez Nieporaz i Regulice, gdzie czekał na nas 12% ok. 600 metrowy podjazd, czyli krótki. Następnie z Alwerni do Grojca również pod górę. Pojechaliśmy w okolice Tenczynka do Rudna i tam również wybraliśmy długi i pod koniec bardziej stromy podjazd.
No i oczywiście potem ciągnięcie pod Płaze.
Ogólnie nic szczególnego.
- DST 8.43km
- Teren 1.00km
- Czas 00:36
- VAVG 14.04km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Kasią
Wtorek, 21 lipca 2009 · dodano: 22.07.2009 | Komentarze 0
Załatwiliśmy kilka spraw i powolutku po Płazie, a następnie do Pogorzyc, skąd wracam już sam.
W drodze zauważyłem, że licznik mi szwankuje, niekiedy jakby czujnik nie wykrywał magnesu. Chyba to problem nadszarpanego przewodu, który już kiedyś lekko uszkodziłem, a właściwie sam się zdarł przez to, że źle go poprowadziłem.
- DST 34.03km
- Teren 4.00km
- Czas 01:26
- VAVG 23.75km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Oporna jazda...
Wtorek, 21 lipca 2009 · dodano: 22.07.2009 | Komentarze 0
Zaproponowałem krótką wycieczkę Łukaszowi, który oczywiście się zgodził. Wyjechaliśmy o 17:00, decydując się na jazdę do Zagórza - Pogorzyc - Źrebiec - Piły Kościeleckiej, w której postanawiamy wydłuż lekko trasę i zrobić kółko wokół chechła. Następnie na Bolęcin i Nieporaz, a stamtąd do domu. Miejscami zaczynało lekko pokropywać, ale nic większego się nie zebrało.
Nie jeździłem tydzień, od pobicia rekordu dziennego dystansu w ostatnią niedzielę, dlatego jechało się dosyć ciężko.
PS. Te panoramy z Zakopanego postaram się dodać już jutro, bo tak zwlekam i zwlekam.
- DST 255.62km
- Teren 4.00km
- Czas 11:59
- VAVG 21.33km/h
- VMAX 61.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Zakopane, rekord dziennego dystansu!
Niedziela, 12 lipca 2009 · dodano: 13.07.2009 | Komentarze 3
ufff... No i jestem w domu, już wyspany, lecz nogi i inne części ciała nadal odczuwam.
No więc wyjechaliśmy po 02:00 w nocy, bo niestety zaspałem, jednak w porę się dobudziłem. Śniadanie jadłem na rowerze, skończyłem je przed Babicami :).
Jechało się dosyć fajnie, bo nie było dużego ruchu, do czasu gdy nad ranem dojechaliśmy do zakopianki. Po drodze na odcinku Babice - Zator spotkaliśmy nocnych kibiców,
a konkretniej weselnych gości, którzy wyszli zaczerpnąć świeżego powietrza. Byli zaskoczeni widząc dwóch pędzących rowerzystów. Dwóch, bo jak zwykle wyciągłem Łukasza.
Co prawda Jacek też deklarował się, że jedzie, ale jak zwykle nie raczył odebrać telefonu gdy do niego dzwoniłem, więc śmigaliśmy sami.
Pierwszy dłuższy przystanek był w zamku w Suchej Beskidzkiej, a tam również wesele. Następnie zatrzymaliśmy się w jakimś przydrożnym zajeździe, ale to już jakąś godzinę
drogi później. Frytki, ciepła herbata i jedziemy dalej.
Mgła niemal całkowicie przysłaniała słońce, jedynie po wyjeździe na większe górki można było sie zagrzać, bo niestety w dolinach było zimno. Na bluzce, nogach, okularach
i rowerze pojawiła się nawet rosa. Jednak po chwili pojawił się spory podjazd, który ostatecznie wydawał się nie mieć końca. Słońce w końcu wyszło, więc po chwili zaczęliśmy się rozbierać, bo jednak było zbyt ciepło.
Przed Zakopanym odbijamy na drogę na Ząb, jest to najwyżej położona wieś w Polsce. W dodatku mieści się na ponad 1000 metrach, więc niemal cały czas wlekliśmy się pod górkę. Stamtąd od razu na Gubałówkę, kilka fotek i w dół.
Oczywiście nie kolejką, a terenem. Całkiem fajna sprawa, tylko przydały by się inne rowery. Ludzie, którzy pod górkę ledwo szli twierdzili, że to samobójstwo i na rowerze na pewno by tutaj nie zjechali.
Obyło się bez żadnej wywrotki czy kolizji, oprócz tego, że lekko obdarłem rękę zahaczając o suchą gałąź wystającą z drzewa.
Teraz przedarliśmy się przez Krupówki, pełno ludzi, rowery trzeba oczywiście prowadzić. Następnie pod skocznie, po czym powrót pod znalezioną wcześniej biedronkę, przy której odpoczywamy przez godzinę. Łukasz decyduje się
na powrót pociągiem, ja jednak postanawiam wracać rowerem, więc krótko po 13:00 wyjeżdżam z Zakopanego. Powrót obył się bez niespodzianek. Robiłem częste, ale krótkie przerwy. Na początku jechało się całkiem dobrze, chociaż długie podjazdy strasznie męczyły. W końcu o 18:30 dojeżdżam
do Wadowic, a tam następuje kryzys. Stwierdzam, że do domu już chyba nie dojadę, chyba, że strasznie się wlekąc, dlatego postanawiam zadzwonić po samochód i tak robię. Im dłużej na niego czekałem i siedziałem, tym bardziej byłem zmęczony. Taka anomalia sił.
Po przyjechaniu do domu, kąpiel, herbata i do łóżka, bo nawet nie miałem siły zjeść kolacji.
Mój nowy rekord dziennego dystansu wynosi teraz 255km! Tak więc było warto!
Trasa pokonana na terenowych oponach 2.1, ich zalety mogłem wykorzystać chyba tylko na zjeździe z Gubałówki.
Zdjęcia panoramiczne dodam już wkrótce (pewnie wieczór) lub też w następnym wpisie :P
Świat Alkoholi, Artykuły spożywcze: Alkohole :)
- DST 35.47km
- Czas 01:28
- VAVG 24.18km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Miło być Zakopane, ale nam dolało :| Nocna jazda
Środa, 8 lipca 2009 · dodano: 08.07.2009 | Komentarze 0
Dzisiaj o 02:00 wyjechaliśmy z zamiarem dotarcia do rana do Zakopanego, niestety tuż za Zatorem zaczeło padać, więc wróciliśmy się uprzednio błąkając się po przystankach i sklepach, które były zamknięte. Pioruny waliły na tyle okazale, że momentami było wszystko widać jak w dzień, a potem znów ciemność, którą lekko rozświetlała lampka.
Mokrzy i troszkę brudni niedawno wróciliśmy do domów. A celem było przejechanie ponad 240km. Jednak w ciągu najbliższych kilku dni ponawiamy próbę. Trzeba poczekać na łaskawość pogody :P
- DST 56.10km
- Teren 18.00km
- Czas 02:30
- VAVG 22.44km/h
- VMAX 67.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Prom nad Wisłą, Zator i inne
Niedziela, 5 lipca 2009 · dodano: 06.07.2009 | Komentarze 1
Celem tej wycieczki był prom nad Wisłą, który już kiedyś mieliśmy odwiedzić. Jest czynny od 05:00 do 18:00. Na swym pokładzie pomieści 3 samochody osobowe, trochę pieszych i rowerzystów. Pieszy - 0,5zł, Rowerzysta - 1,5, samochód osobowy - 3zł. Na resztę cennika nie popatrzyłem.
Na początku szybko przez Kamionkę do Alwerni, gdzie jedziemy w stronę zalewu Skowronek. Mijamy go i w chwilę dojeżdżamy do promu. Po czym kierujemy się na Spytkowice gdzie robimy mały postój pod sklepem. Następnie do Bachowic, w których wjeżdżamy na czerwony szlak. Celem miało być odwiedzenie jezior w Graboszycach, jednak będąc już w okolicach głównej drogi w Rudzach rezygnujemy z tego na rzecz niebieskiego szlaku, który również miał być ciekawy. Ale niestety nie był jakoś szczególnie. W połowie ponowna rezygnacja i jakimiś polami wyjeżdżamy na drogę główną, akurat przed samym znakiem Zator. Więc po chwili jesteśmy już w centrum, w którym od piątku imprezują z okazji Dnia Karpia.
Szybko znaleźliśmy punkt gdzie dają różne informatory i kilka ciekawszych zabraliśmy. Do Babic śmigamy trochę szybszym tempem, aby chociaż trochę nadrobić średnią zostawioną w terenie. Udaje się to jednak podjazd pod Lipowiec i jazda przez las znów nas troszkę hamuje.
Dzisiaj skromnie, 4 zdjęcia :P
- DST 114.78km
- Teren 35.00km
- Czas 06:28
- VAVG 17.75km/h
- VMAX 60.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Ojcowski Park Narodowy - Jurajska setka
Wtorek, 30 czerwca 2009 · dodano: 03.07.2009 | Komentarze 2
We wtorek wybraliśmy się do Ojcowskiego Parku Narodowego. Co prawda mieliśmy jechać wokół jeziora Goczałkowickiego i do Pszczyny, jednak posypał nam się trochę skład.
Poza tym dzień wcześniej lekko zalałem optykę apartatu co niestety poskutkowało iż pierwsze zdjęcia są zamglone. Jestem leniem, więc postanowiłem psiknąć płynem do czyszczenia na soczewkę,
niestety jego nadmiar przedarł się do środka zaparowując ją. Lenistwo jest okropne! Na szczęście z czasem mu przeszło... aż mi ulżyło, bo musiałbym go oddać do serwisu, a stamtąd szybko by nie wrócił.
Z domu wyjechaliśmy po 8, początkowo jechało się całkiem nieźle. DO Krzeszowic dojechaliśmy ze średnią ponad 30km/h. Nawet kręta droga w górę koło Czernej aż do Paczółkowic dała się pokonać z niewielkim wysiłkiem.
Za Paczółkowicami postanawiamy zjechać na niebieski szlak, dzięki któremu droga miała być krótsza. Niestety była to tylko kwestia kilometrów, bo chyba jednak szybciej poszłoby normalną drogą naokoło. Zarośnięta droga wśród
podobnie utrzymanych łąk oraz pola. W dodatku jedzie się okropnie, jest duszno i parnie ("Jest porno i duszno" :-)). W końcu decydujemy, że szukamy czerwonego pieszego szlaku przedzierając się przez łąki pod górę. Docieramy w końcu do drogi, którą można normalnie jechać. Jeszcze kawałek i jesteśmy w Pisekowej Skale uprzednio lądując u kogoś na
ogrodzonym ogródku, którego opuszczenie wymagało przeprawy przez zamkniętą bramę.
Odwiedzamy tylko część zewnętrzną z racji, że nie trzeba wtedy kupować biletów. Muzeum jakoś nie szczególnie nas interesuje. Potem jeszcze pod Maczuge Herkulesa i kierunek Ojców.
W drodze zatrzymujemy się przy 2 młynach, jednej kapliczce i kościele na wodzie. W Ojcowie idziemy na pizze. Zakup wody okazuje się całkowicie nieopłacalny, jednak schnąć bez niej tym bardziej. Zdzierstwo!
Po posiłku kierujemy się na zamek, a potem na Złotą Górę, nistety wyjazd nie był tego wart, bo nic tam nie ma. Zjeżdżamy i jedziemy w stronę Bramy Krakowkiej. Tam kilka fotek i raz idąc, raz jadąc docieramy do Jaskini Łokietka, akurat grupa z przedownikiem wchodziła, więc się załapaliśmy od razu po przyjeździe.
Nie musieliśmy czekać, bo wejścia są co godzinę. 30 minut zajeło nam oglądanie, potem znów na powierzchnię, zjazd pod Bramę Krakowską. Przechodząc obok kasy do Jakini Ciemnej wkraczamy na zielony szlak, którym pniemy się do góry by zobaczyć Rękawice, Bramę Krakowską, Dolinę Prądnika oraz źródło Miłości z pozycji nieco wyższej.
Droga jest wręcz okropna, rowery trzeba nosić, bo co kawałek pojawiają się drewniane schody, lecz co jakiś czas pojawia się punkt widokowy, a oczy cieszą się na widoki tak piękne :)
Podróż szlakiem kończymy po znalezieniu się na drodze asfaltowej. Wracamy pod Bramę Krakowską, skąd jedziemy wybrukowaną drogą do góry w stronę Białego Kościoła (miejscowość). Tam już drogą numer 94 zmierzamy do Bębła. Po zlokalizowaniu najbliższego sklepu zmierzamy tam i urządzamy mały przydrożny piknik.
Potem już czerwonym szlakiem rowerowym przez Dolinę Będkowską (chyba się nie pomyliłem?) aż do Kobylan po drodze zerkając na wodospad Szum, który pomimo swych niewielkich gabarytów szumi dość porządnie. Spotkaliśmy również rzekę, która wylała na drogę, więc pojawiła się jedna z rzeczy, którą lubię najbardziej. Woda płyneła drogą przez ok. 200-300 metrów.
Miejscami spokojnie zakrywała piasty, a jadąc nieostrożnie można było utknąć w mule.
Przed doarciem do dróg asfaltowych pojawiło się również mnóstwo błota, lecz mostek z rzeczką koło Kobylan pozwolił opłukać koła przejeżdżając drogą koło niego przez wodę.
Umęczeni i trochę brudni, lecz szczęśliwi wracamy do domów około godziny 19 :)
Teraz zdjęcia, a dla zainteresowanych tutaj relacja z mnóstwem fotek z poprzedniej wyprawy na jurę, ale w nico inne rejony, Rabsztyn, Smoleń, Ogrodzieniec.
Na pierwszych fotkach widać "kontuzje" aparatu o której wspomniałem na początku
Biesiade zorganizowaliśmy sobie pod czyimś płotem, pan nie miał nic przeciwko widząc dwóch rowerzystów oblegających wejście :)
- DST 56.42km
- Teren 10.00km
- Czas 02:45
- VAVG 20.52km/h
- VMAX 60.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Diabelski Most, Czerna, Pole Golfowe, Dolina Eliaszówki i trochę błota
Piątek, 26 czerwca 2009 · dodano: 27.06.2009 | Komentarze 0
Po dłuższej przerwie, coś dłuższego.
Wyjeżdżamy po 15. Pierw w stronę Tenczynka puszczą, potem na Krzeszowice i w końcu na Dubie, a tam wjeżdżamy w las. Lekka, błotnista, śliska i momentami kamienista leśna ścieżka wiedzie cały czas pod górkę. Przejeżdżaliśmy przez 3 wąskie mosty i tylko jeden raz przez rzekę. Szkoda, że nie było cieplej, bo z chęcią wybrałbym jazdę rzeką zamiast mostami czy ścieżkami.
Po wyjechaniu z lasu podjazd pod Paczółkowice, a nastepnie pod pole golfowe. Trawnik do gry utrzymywany wzorowo, trawa jest gęsta i dokładnie skoszona.
Potem jeszcze postój pod sklepem i ruszamy dalej. Aż do Doliny Eliaszówki. Asfaltem niemal cały czas z górki. Po drodze różne groty i bardzo fajne źródło w kształcie serca.
Kolejnym punktem był Diabelski Most, krótka informacja i legenda tutaj. Obiekt ciekawy, jednak zarośnięty i utrzymany w złym stanie. Ponieważ daleko nie mamy podjeżdżamy również pod Klasztor w Czernej. Potem powrót na Krzeszowice, gdzie jedziemy zobaczyć na stan Pałacu Potockich.
Wycieczka ciekawa i udana :P
Do domu powrót przez Tenczynek i Rudno oraz Regulice.
Od kilku dni męczy mnie choroba, myślałem, że zwalczę ją na rowerze, jednak dzisiaj czuję się jeszcze gorzej. Jeszcze cały dzień się chmurzy i od czasu do czasu pada. Jednak mam już plany na kolejne wycieczki.
Po co ścieżką, można wodą...
Nie obyło się bez kilku kamieni
Źródło w kształcie serca - Dolina Eliaszówki
Diabelski most
Kilka fotek z Czernej
Panorama
Panorama Pałacu w Krzeszowicach, niestety nieudana :|
Panorama pola golfowego
Pozdrawiam, Matek
- DST 63.06km
- Teren 13.00km
- Czas 03:24
- VAVG 18.55km/h
- VMAX 49.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Krzeszowice - terenowo, mokro i błotniście
Niedziela, 14 czerwca 2009 · dodano: 15.06.2009 | Komentarze 0
Ruszamy lekko przed 13, aby przed 14:00 być już w Krzeszowicach na miejscu zbiórki. Zapisy i oczekiwanie na start.
W końcu jedziemy. Trasa była ciekawa i urozmaicona, szczególnie odcinki w terenie, aż z przyjemnością wybiorę się na niektóre odcinki w wolnym czasie. Mokro, bo w końcu wzdłuż jak i w poprzek rzeczki, która towarzyszyła nam kilka kilometrów. Nie brakło również błota, wystających kamieni i różnych innych leśnych atrakcji. Spora liczba podjazdów, które niekiedy były dość wymagające dała kość szczególnie młodszym jak i jeszcze nie wyćwiczonym rowerzystą.
Na mecie czeka poczęstunek w postaci kiełbaski, ciastek, wody, bo przecież trzeba porządnie zjeść. Do domu wracamy ok. godz. 20:00 jadąc drogą krakowską (R4) przez Puszczę na Nieporaz aż do Płazy. Pod którą Sebastian postanawia prowadzić ze względu na brak sił.
Zielono mi
No prawie nigdy...
Tymczasowa prowizoryczna reklama bloga :P
Dzięki uprzejmości właściciela można było spróbować jazdy na niestandardowym rowerze
Autostrada A4
- DST 47.77km
- Teren 6.00km
- Czas 03:00
- VAVG 15.92km/h
- VMAX 44.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Chrzanów - rajd z okazji dnia dziecka
Sobota, 13 czerwca 2009 · dodano: 15.06.2009 | Komentarze 0
Zabrałem ze sobą brata, już chwilę po wyjeździe z domu zaczęło padać, więc do Chrzanowa jedziemy w lekkim deszczu. Po dotarciu i rejestracji okazuje się, że start został przesunięty o 30 minut z racji z złej pogody.
W międzyczasie podjechałem jeszcze do sklepu po wodę, ok. 9:30 wyjeżdżamy, kierujemy się na Puszczę Dulowską w połowie której organizatorzy robią postój, a tam wstępne losowanie nagród dla dzieci do 15 lat. Dzieciaki, które nie miały szczęścia w losowaniu dostały po miśku na pocieszenie.
Następnie ruszamy na kółko w Puszczy w stronę kopuł RMF, no i powrót do Chrzanowa. Tam poczęstunek i po kilku występach losowanie, a tutaj niespodzianka... Jednak warto było wziąć młodszego brata, bo wygrał rower! Ucieszony i uradowany wrócił do domu już samochodem wraz z dwoma rowerami, a ja na swoich dwóch kółkach. Już w domu zapowiedział, że jutro wybiera się do Krzeszowic.
No i jakieś tam zdjęcia...
Czary mary...
Jakieś rowery
Można było pograć
jak i trochę się pomalować...
a także wygrać rower