Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Matek.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2009

Dystans całkowity:440.86 km (w terenie 94.00 km; 21.32%)
Czas w ruchu:22:47
Średnia prędkość:19.35 km/h
Maksymalna prędkość:63.00 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:27.55 km i 1h 25m
Więcej statystyk
  • DST 29.59km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 14.92km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

30 lecie PTTKu w Chrzanowie i któryś z kolei "Kolarski pierwszy krok"

Niedziela, 10 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 1

Dzisiaj pojechałem na giantcie, którego pożyczyłem od Łukasza (pozdrawiam serdecznie :P), bo swój zepsułem. Pojechał też mój młodszy brat, który nawet cieszył się, że może dzisiaj w końcu pojechać. Ale przecież to nie daleko, więc grzech go nie wziąć.

Start z runku w Chrzanowie. Przyjechało coś ok. 60-80 osób. Zjawili się nawet wagabundziarze z Katowic. A także kilka osób z Tych, w tym też pewien oryginalny pan, który ma różne dziwne, ale ciekawe pomysły xD. Jego również pozdrawiam :)

Trasa przebiegała przez uliczki Chrzanowa, Piłę Kościelecką koło Chechła na gliniak w Bolęcinie, gdzie zorganizowano konkurs odbijania piłeczki pingpongowej oraz był czas na odpoczynek. Potem lasami do Kościelca i do szkoły podstawowej na metę. A tam 2 urodzinowe torty dla gości i samych członków komisji, 2 konkurencje, tj. Chrzanowski rzut dętką oraz skakanie na skakance.

Pod koniec losowanie roweru, który wygrał pan z Katowic, gratuluję.

No i do domu. Troszkę powoli i niestety brat mi pada pod Wapiennik ze zmęczenia i prowadzi, ale jakoś dojeżdżamy do domu.


Pan Wiesio (o ile nie przekręciłem imienia) postanowił zabrać ze sobą królika, który był główną atrakcją wśród dzieci jak i dorosłych.


Gliniak


Prezes rzecz jasna na krześle... :)


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 16.68km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:49
  • VAVG 20.42km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nową drogą i w poszukiwaniu pobliskich jaskiń - poturbowana przerzutka i skrzywiony hak

Sobota, 9 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 0

Jak zwykle z Łukaszem. Wyjazd o 18. Drogą na Pogorzyce, Zagórze tam nowo poznaną uliczką po wczorajszej wycieczce. Pojeździliśmy trochę po hałdach i wśród całego sprzętu oraz otwartych hal niepracującej dziś kopalni dolomitu w Żelatowej. Klimat całkiem, całkiem...
Coś w stylu opuszczonej cementowni w Ciężkowicach, z tą różnicą, że kopalnia jest czynna i nie jest zdewastowana. Następnym razem wybiorę się tam z aparatem i porobię trochę fotek.
Pojechaliśmy dalej na Pogorzyce, potem lasem na Źrebce i Wapiennik. Tam znaleźliśmy jaskinie o których dowiedzieliśmy się przeglądając kiedyś mapy okolic. Co prawda nie są one jakieś wspaniałe, ale są :). Ruszając stamtąd przerzutka wkręciła mi się w szprychy :(. Kawałek ramy gdzie przypina się hak się wygiął i ona sama też. Udało mi się to wyprostować, ją trochę nastawić, jednak była na tyle krzywa, że dalsza jazda nie miała sensu. Akurat mama wracała z pracy, więc zadzwoniłem aby podjechała. I do domu dostałem się samochodem.

Cóż takie uroki roweru z hipermarketu. Chociaż i tak przejechał już ponad 5000 km, więc nie mogę tak bardzo narzekać. Jednak nie mogę się doczekać krossa...


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 31.66km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 14.96km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Klasowo...

Piątek, 8 maja 2009 · dodano: 10.05.2009 | Komentarze 0

Były dwie chętne osoby, które chciały wybrać się na rower, namówiłem jeszcze trzecią i w składzie Kasia, Kamil, Magda i Ja pojechaliśmy się przewieź na widoczek do Libiąża. Pogoda dopisała, bo widoczność była wspaniała, szkoda, że nie wziąłem aparatu. Ogólnie wycieczka udana :)

Trasa: Płaza - Pogorzyce - Zagórze - Żarki - Libiąż (czerwony szlak) - Zagórze - Kopalnia/Prażalnia Dolomitu - Pogorzyckie lasy - Płaza


Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 103.51km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:11
  • VAVG 19.97km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wadowice, Inwałd, Kocierz i rowerek w pół :(

Niedziela, 3 maja 2009 · dodano: 04.05.2009 | Komentarze 4

Po nieudanej sobotniej próbie wyjazdu w dalszą trasę postanowiliśmy wybrać się w niedzielę, trochę wcześniej, bo wyjechaliśmy tuż po 11.
Nawet znalazłem ciekawą mapkę w swoich zbiorach, która przydałaby mi się jak jechałem do Bielska, bo bez niej trochę pobłądziłem.

Wyjeżdżamy z Płazy jadąc na Wygiełzów, Babice, Jankowice, Podolsze aż do Zatora, tam chwilka odpoczynku w rynku. Jak się okazuje przyjechaliśmy w samą porę, bo rozpoczęła się parada z okazji 3 maja. Po chwili ruszamy, jednak kawałek dalej postanawiamy zjechać do nowo otwartego DinoZatorLandu, który właśnie zauważyliśmy. Do środka nie wchodziliśmy, bo kolejki były niemiłosiernie długie.
Wyjeżdżając trafiliśmy na tłuczkę dwóch samochodów osobowych, dzięki temu nasz pas ruchu pozostaje niemal bez blaszanych śmierdziuchów, a na przeciwnym robią się korki. Więc można jechać całym pasem :)

Teraz już prosto do Wadowic, dojechaliśmy w godzinę. Tam odpoczynek, trochę pojeździliśmy, wskoczyłem do informacji turystycznej po jakieś darmowe mapki i przewodniki, dzięki którym nasza wycieczka nabrała nowej perspektywy. Łukasz proponuje jechać do parku miniatur w Inwałdzie, a ja upieram się na wyjazd na Kocierz i powłóczenie się czarnym szlakiem po górach. Niestety efektem będzie niemiła niespodzianka, ale przyjemność to wynagrodzi.

Zatrzymuje się jeszcze przy nas rowerzysta bodajże ze Spytkowic, który po krótkiej pogawędce proponuje jazdę na Leskowiec, jednak mamy już inne plany i podziękowaliśmy, aczkolwiek pozdrawiamy go :)

Ruszamy na Inwałd. Niestety tam też spore kolejki, w dodatku sporo pozycji do odwiedzenia, a więc dużo łażenia, dlatego mój plan wyjazdu na Kocierz urzeczywistnia się.

Przed podjazdem krótki postój w Andrychowie, potem do sklepu po wodę i jazda. Pod górę strasznie się wleczemy, 12-8km/h a na mniej stromych odcinkach do 15-20km/h.

U góry kilka fotek, odpoczynek, zjadam 2 bułki, które ze sobą tyle taszczyłem. I ruszamy w poszukiwaniu czarnego szlaku, który okazuje się nieoznaczony. Jednak nie zniechęcamy się tym i postanawiamy powłóczyć się zdając się na na samych siebie i na swoją orientację w terenie. Zjeżdżało się świetnie, tylko trochę zbyt dużo kamieni pojawiało się na drodze.

Jednak do pewnego czasu, bo w pewnym momencie na mniejszym podjeździe, niespodziewanie rower złożył mi się w pół :(
Myślę "po ramie, koniec wycieczki", jednak zsiadłem i okazało się, że poszła śruba amortyzatora, która jakimś cudem wyleciała z gwintu i cały badziew się rozsypał na części.

Opcje były dwie, wracać na górę i dzwonić po samochód do domu, albo dłubać z tym w lesie z kilkoma kluczami :). Oczywiście jak zwykle nad wyraz uradowany podejmuję się drugiej możliwości. Po ok. 10-15 minutach udaje mi się cudem złożyć dziada. Wmontowałem go, potem test wytrzymałościowy, po którym z obawą stwierdzam, że można jechać dalej. Dalej już zjeżdżam niepewnie. Ale potem się z nim oswoiłem i obawy minęły.

Po przejechaniu jakiejś asfaltowej drogi, znów wjeżdżamy pod jakąś ostrą górę, ale tym razem terenową ścieżką/drogą, więc 3/5 drogi prowadzimy.
Jedziemy na oko, ale pod koniec drogi pytamy się spotkanego pana czy dobrze jedziemy.

Teraz już świetny zjazd terenem, który ma ok. 4-5km. Jeszcze nigdy tak się nie nazjeżdżałem. Po drodze Łukasz miał praktyki z akrobatyki, bo przeleciał znienacka przez kierownicę. Poskutkowało to obdartymi plecami, brudną koszulką i lekko zadraśniętym kolanem. Niestety ja zatrzymałem się wcześniej i robiłem zdjęcia, więc całej akcji nie widziałem. Rowery oczywiście całe zakurzone.

Potem już głównymi z obrzeży Andrychowa w kierunku na centrum i na Zator.
Średnia jak najbardziej autentyczna, bo liczników nie ściągaliśmy. Podnieśliśmy ją trochę w drodze do domu.

Dojeżdżając do mostu na Wisłą czeka nas najlepsze!
8, a może nawet 10 kilometrowy korek prowadzący aż do skrzyżowania w Babicach. Takiego jeszcze nie widziałem. Tak więc raz z prawej raz z lewej aż do Babic. Ludzie z nudów czytali mapy, siedzieli zasłonięci przed rażącym słońcem, a przede wszystkim zapewne zazdrościli nam rowerzystą.

Do domu przez Lipowiec, załapałem się na kiełbaski, które już mi upiekli :)
Ogólnie było super, szczególnie na odcinku w górach. Jak przyjdzie nowy rower to wybiorę się jeszcze raz tymi samymi ścieżkami.

Ok, ok... Już daję fotki:


Busik w DinoZatorLandzie, coś na wzór tych samochodów z "Parku Jurajskiego".
PS. Przy parku miniatur też budują jakąś osadę dinozaurów...


Owa tłuczka




Wadowice


Postój w Andrychowie
















Zdjęcie niewyraźne, ale zjazd wyglądał extra





W oddali Łukasz


Tylko się za nami kurzyło...




Mały postój w sporo przed Zatorem.


Wisła popołudniem.



Ta fotka zrobiona gdzieś po drodze, nie pamiętam już nawet gdzie.



Panorama...


Pozdrawiam, Matek


Kategoria 100-150 km, Z kimś


  • DST 13.60km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 15.11km/h
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamek Lipowiec i trochę w terenie

Sobota, 2 maja 2009 · dodano: 02.05.2009 | Komentarze 0

Wraz z Łukaszem wyjechaliśmy trochę po 13 z zamiarem dojechania do Wadowic.
Niestety w Babicach pojawiają się kłopoty z świeżo zakupionym łańcuchem, który chyba zbyt mocno zakułem. Próby zrobienia tego na miejscu pomogły tylko trochę, ale ze względu na czas postanawiamy wrócić się przez Lipowiec.

Pierw ciągniemy pod podjazd. Potem runda naokoło murów i zjazd obok schodów. Następnie pojeździliśmy trochę po lesie, różnymi ścieżkami jak i też nie po ścieżkach, bo to sprawiało chyba nawet większą frajdę. Ogólnie mając odpowiedni rower byłoby gdzie pojeździć. Fajnie tam jest po deszczu, ale trzeba liczyć się z tym, że wszystko będzie brudne.

Kilka fotek z lasu:

No to między drzewkami. Na dole czekała ścieżka, podjazd.


Zjazd, ale tym razem był to podjazd.




Kategoria 0-50 km, Z kimś


  • DST 49.35km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 21.61km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Rower 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Płoki i okolice, piach, piach i piach...

Piątek, 1 maja 2009 · dodano: 01.05.2009 | Komentarze 1

Z domu wyjechałem krótko po 9. W Bolęcinie załapałem się na tunel za autobusem, a więc 45-50km/h jechałem bez większego wysiłku. Po drodze wstąpiłem do babci, gdzie średnia wynosiła ok. 37km/h. Jednak potem i tak spadła.

Krótko po 10, wyjeżdżam w kierunku Trzebini, potem Myślachowice i Płoki. Jestem tam przed 11. Stamtąd wyjeżdżamy po 11. Trasa na początku trochę nudna, fajny bukowy las zasłania słońce. Ale w końcu pojawiło się urozmaicenie w postaci mnóstwa piaskowych odcinków dróg :). Przy odpowiedniej prędkości i odpowiednich manewrach można było jechać pod kątem :). Płytsze piaski były w sam raz, jednak chwilami pojawiały się głębsze, a tu już rowery się zakopywały i trzeba było kawałek przeprowadzić, chociaż kilka razy próbowałem z nimi walczyć. Parę razy się nawet udało :) Potem w końcu asfalt. Podczas jazdy zbieramy mocniejszą grupę, którą wracamy już z powrotem do Płok drogą prowadzącą nieopodal sierszy.

Posiedzieliśmy chwilę w miłej atmosferze młodszej grupy z KTK Chrzanów - mają bardzo fajną atmosferę podczas wycieczek :).
Trzeba było coś zjeść i w końcu do domu...



Czasami mi ich szkoda...


Piaski


Elektrownia w Sierszy


Smacznego...


Ruina, ale już nie pamiętam czego, bo słyszałem coś o tym rok temu


Zabawa


Oryginalne malowanie - nawet łańcuch i tryba są niebieskie :)


Sanktuarium w Płokach


Znów elektrownia - przejazd między wysokimi kominami robi wrażenie, polecam drogę między nimi.



Były szpital chorób zakaźnych w Trzebini


Pozdrawiam, Matek


Kategoria 0-50 km, Z kimś