Info
Ten blog rowerowy prowadzi Matek z miasteczka Chrzanów. Mam przejechane 5366.06 kilometrów w tym 633.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.38 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2010, Październik1 - 1
- 2010, Sierpień5 - 0
- 2010, Lipiec7 - 7
- 2010, Czerwiec10 - 5
- 2010, Maj3 - 2
- 2010, Kwiecień5 - 5
- 2010, Marzec3 - 0
- 2010, Luty1 - 1
- 2010, Styczeń2 - 6
- 2009, Grudzień2 - 4
- 2009, Listopad2 - 3
- 2009, Wrzesień8 - 3
- 2009, Sierpień11 - 7
- 2009, Lipiec12 - 18
- 2009, Czerwiec10 - 8
- 2009, Maj16 - 12
- 2009, Kwiecień11 - 20
- 2009, Marzec5 - 7
- 2009, Luty2 - 1
- 2009, Styczeń1 - 0
- DST 177.95km
- Teren 2.00km
- Czas 07:58
- VAVG 22.34km/h
- VMAX 65.00km/h
- Sprzęt Kross level A4
- Aktywność Jazda na rowerze
Zawoja - Babia Góra (Diablak) - Zakazane Góry
Sobota, 10 lipca 2010 · dodano: 15.07.2010 | Komentarze 4
Dzisiaj padło na Diablak, czyli Babią Górę, szlak wiódł również przez Sokolicę.
Pojechałem tam z Łukaszem. Plan był piękny, lecz niestety nie wypalił do końca, ale o tym za chwilę.
Wyjechaliśmy o 6:00 kierując się na Zator - Wadowice - Suchą Beskidzką i przez Stryszawę do Zawoi. Liczyliśmy, że wjeżdżając na Przełęcz Krowiarki na licznikach wybije nam coś ok. 70 km, można powiedzieć, że tak było, ponieważ mieliśmy ich blisko 90 :)
Trasa typowo górzysta, pod przełęcz był podjazd mający dobre 10 kilometrów długości, a może nawet kilometr więcej, poprzedzał go również troche krótszy podjazd i kawałek 'prostej' chociaż prowadziła lekko pod górkę, ale trudno to zaliczyć do podjazdu.
Na ostatnich kilometrach pod przełęcz niemal padałem. Żar z nieba, stromość, pierońskie przeszkadzające muchy.
U góry odpoczynek i kupiliśmy bilety. Teraz rozmyślania nad kwestią tego czy rower zabierać czy też nie. Pan z budki trochę postraszył, ja nadal upierałem się przy tym aby brać rower przekonując jednocześnie Łukasza. W końcu zdecydował się i prawie ruszamy, jednak znów gość z budki wyskakuje i tym razem Łukasz kompletnie rezygnuje, dlatego ja również muszę. Przypinamy jednoślady i śmigamy na butach, przez kilkadziesiąt metrów przygaduje o złym wyborze :)
Trasa piesza w jedną stronę wyliczona jest na ok. 2h 30 min, nam udało się oblecieć w dwie strony w ok. 3 godziny.
Góry wspaniałe, panoramy również i dziewczyny spotkane na szlaku też piękne :) Chyba rezygnuje z roweru na rzecz turystyki pieszej w górach :D.
Schodzimy, chwila odpoczynku i powrót tą samą trasą, piękny oraz długi zjazd. Zatrzymujmy się w jakiejś karczmie na godzinę bez 20 minut po czym ruszamy dalej. Droga powrotna mija o wiele szybciej i lepiej pomimo zmęczenia.
W domu jestem z tego co pamiętam około godziny 21, może wcześniej. Prawdopodobnie między 20-21.
Pierwotnie trasa miała biec z Babiej Góry żółtym na stronę Słowacką, po czym tam kilka kilometrów, prawdopodobnie podjechać pod jezioro Oravskie czy jakoś tak się to zwało :) Potem na Korbielów - Żywiec - Kęty - Oświęcim i dalej to pestka.
Pan z budki zniweczył nam plany. Proponował alternatywny szlak, który niestety biegł niemal całkiem nie po drodze.
Napomnę jeszcze, że Diablak to nie taka straszna góra dla rowerzystów. Z opinii znalezionych w sieci wynikało o wiele gorzej, ale aż tak źle nie jest. Może na kilku odcinkach jest bardzo ciężko z rowerem, jednak głównie jest to początek i kawałek gdzie trzeba przenieść rower przez głazy. Ja jednak wyobrażałem sobie to dużo ciężej i gorzej. Jednak nie mówię, że ciężko nie było :)
Ale się rozpisałem, teraz trochę zdjęć:
Budowana zapora, której budowa wydaje się nie mieć końca, Co ciekawe trochę ją zalało, prawdopodobnie od powodzi majowo czerwcowych:
Tu rower nie dałby rady...
Jeszcze przed chwilą byliśmy na tym punkcie widokowym leżącym niżej
... ale tutaj można już spokojnie jechać
Możecie wierzyć lub nie, ale nawet śnieżną Antarktydę było widać w oddali :)
Tutaj mały hardcore. Czy one muszę wszędzie w ciemnych rzeczach śmigać? Mi było nadzwyczaj gorąco w koszulce rowerowej...
Trochę przyrody
I droga do domu
Pozdrawiam rowerzystów spotkanych na trasie :)
Komentarze
Niemniej dystans ciekawy wam wyszedł.
Ja wjeżdżałem od strony słowackiej i tam ani jednej budki, tylko co jakiś czas turysta mijany na szlaku, zjazd przez Małą Babią do Korbielowa tak samo. Byłem w sobotę i nikogo ze strażników nie spotkałem.